Fińska minister nauki i szkolnictwa oświadczyła, że szczepienie dziecka nie jest sprawą prywatną. Zapowiedziała projekt ustawy, który przewiduje uzależnienie dodatków na dziecko (mogą one wynosić nawet 100 euro miesięcznie) od tego, czy było ono szczepione. To reakcja na wykrycie w ostatnich dniach przypadku odry u dziecka na zachodzie Finlandii.
Chociaż szczepienia są w Finlandii całkowicie dobrowolne, to aż 95 procent fińskich dzieci jest zaszczepionych. Jeden przypadek odry podniósł w kraju alarm – w Finlandii odry nie było od 1999 roku. Chorobę zdiagnozowano u dziecka z gminy Larsmo. Region ten mocno obniża krajową średnią i należy do niechlubnych rekordzistów – ze szczepień korzysta tu zaledwie 75 procent osób.
„Nie szczepienie dziecka nie jest sprawą prywatną, bo wpływa na resztę społeczeństwa. Gdy rodzice odmawiają szczepienia swoich dzieci, rośnie zagrożenie rozprzestrzeniania się chorób na inne, zwłaszcza na te, które są za małe by otrzymać szczepionkę” – twierdzi Sanni Grahn-Laasonen, fińska minister nauki i szkolnictwa. Stąd jej pomysł nowej ustawy, który wywołał kontrowersje. Podobny pomysł ustawy – „Szczepimy, bo myślimy” powstał także w Polsce. Jego głównym założeniem jest wprowadzenie zaszczepienie dziecka jako jedno z kryteriów przyjęcia do publicznych żłobków i przedszkoli.
źródło: tvn24.pl