„Lekarz do którego zgłasza się palący pacjent powinien zrobić wszystko, by chory rzucił nałóg. Jednak po drodze można zastosować wiele metod, by ten cel osiągnąć. Jedną z nich są wyroby podgrzewające tytoń, bo jak pokazują badania, chociażby amerykańskie czy niemieckie, wydaje się, że są one bezpieczniejsze niż tradycyjne papierosy” – tłumaczy prof. Paweł Miotła, II Katedra i Klinika Ginekologii SPSK nr 4 w Lublinie.- „Niestety wiedza ta nie jest powszechnie znana, bo wyniki tych badań są publikowane np. w periodykach dotyczących toksykologii, a nie są to pisma po które regularnie sięgają lekarze praktycy na co dzień przyjmujący pacjentów. W związku z tym potrzebne są szeroko zakrojone kampanie informujące, że są alternatywy pozwalające istotnie zredukować szkodliwe skutki palenia, a docelowo – rozstać się z nałogiem”.
Kto powinien zainicjować taką kampanię? „Na pewno środowisko lekarskie jako to mające kontakt i wpływ na zachowania prozdrowotne pacjentów” – odpowiada.
A czy dobrą drogą jest oddzielenie w przepisach prawnych nowatorskich wyrobów tytoniowych od tradycyjnych papierosów, a co za tym idzie zastosowanie innych stawek akcyzy, podatków? „Wydaje się, że to dobra ścieżka. Zrobiło to wiele krajów, promując w ten sposób te nowatorskie wyroby. Jeśli chcemy, a tak przecież mówi rząd być krajem wolnym od dymu tytoniowego to powinniśmy zastosować te rozwiązania. Inną sprawą jest, że te produkty służące do wapowania stały się modne wśród młodzieży i tu polityka państwa powinna skupić się na dotarciu z przekazem do tych osób” – podsumowuje Miotła.