Instytut Staszica: ustawa o wychowaniu w trzeźwości to archaizm

Obecna ustawa, na której opiera się polityka wychowania w trzeźwości, została uchwalona w 1982 r. Powstała w zupełnie innych realiach społeczno-prawno-ustrojowych, co musi rodzić szereg pytań o jej zgodność z przepisami konstytucyjnymi i unijnymi oraz adekwatnością do obecnych realiów, np. ograniczeniami reklamowymi czy obrotem przez internet. Ustawa dodatkowo przyczyniła się do powstania wielu szkodliwych stereotypów na temat konsumpcji alkoholu – takie wnioski płyną z raportu Instytutu Staszica dotyczącego prawnych, społecznych i kulturowych aspektów polityki alkoholowej w Polsce.

Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi jest jednym z trzech aktów prawnych powstałych w okresie stanu wojennego, które funkcjonują do dziś. Jej naczelnym postulatem była zmiana preferencji konsumpcji z alkoholi mocnych na alkohole niskoprocentowe (art. 10). „Jeśli spojrzymy na same cyfry i statystyki, to teoretycznie spełniła swoje zadanie. O ile bowiem w chwili jej uchwalania 70% alkoholu było w Polsce konsumowane pod postacią alkoholi mocnych, zwłaszcza wódki, o tyle dziś jest to zaledwie 27,6% w przeliczeniu na czysty alkohol rocznie. W tym czasie konsumpcja wódki spadła blisko 3-krotnie z 14.9 l. obj. w 1980 r. do ok. 5 l. obj. w 2016 r. Natomiast najwięcej czystego alkoholu etylowego jest spożywana rocznie w piwie (62,6%), zaś 9,8% w winie. Nadal jednak ogólne spożycie na głowę jest porównywalne do okresu lat 80-ych i wynosi ok. 9 litrów czystego spirytusu rocznie” – czytamy w raporcie.

„Ustawa spowodowała zmianę modelu konsumpcji alkoholu, lecz nie rozwiązała najważniejszych problemów z tym związanych. Dodatkowo przyczyniła się do pojawienia i utrwalenia w społeczeństwie szkodliwych stereotypów związanych ze spożywaniem napojów alkoholowych. Mam tutaj na myśli m.in. przyzwolenie na codzienną (niechby i umiarkowaną) konsumpcję piwa i wina (np. do obiadu), podczas, gdy człowiek spożywający w podobny sposób i w podobnej ilości alkohol mocny, zwłaszcza wódkę naraża się w społecznym odbiorze na łatkę pijaka lub co najmniej człowieka mającego problem z alkoholem. Tymczasem najnowsze badania wskazują, że nawet umiarkowane, ale codzienne spożywanie alkoholu, także niskoprocentowego, może mieć gorsze konsekwencje dla zdrowia niż spożywanie takiej samej ilości czystego alkoholu, ale rzadziej. Podobnie niepokojące dane przynosi analiza grup wiekowych konsumentów alkoholu, gdzie w przypadku wyrobów spirytusowych i wina ten rozdział jest mniej więcej proporcjonalny, zaś w przypadku piwa istnieje istotna nadreprezentacja osób młodych. O tym, że piwo cieszy się taką popularnością wśród młodzieży decyduje przede wszystkim jego dostępność ekonomiczna (niska cena). W kontekście spożycia muszą także budzić niepokój dane, zgodnie z którymi 40% populacji pije alkohol przynajmniej raz w tygodniu” – podkreśla autor raportu dr Dawid Piekarz, wiceprezes Instytutu Staszica.

Kapitał na Zdrowie