„Złożenie doniesienia do prokuratury na działalność p. Zięby była jedną z pierwszych decyzji, jakie podjąłem jako RPP. Uważam, że moją rolą jest także walka z szarlatanerią, czyli rozpowszechnianiem informacji, które nie mają nic wspólnego z medycyną i leczeniem. Takie sytuacje są groźne, bo mogą spowodować, że ktoś zrezygnuje z leczenia w szpitalu na rzecz pseudonauki, co może w najgorszym przypadku doprowadzić do zgonu. A przecież mieliśmy już do czynienia z takimi przypadkami” – wyjaśnia w rozmowie z ISBzdrowie Bartłomiej Chmielowiec, Rzecznik Praw Pacjenta. – „Trzeba głośno mówić, że medycyna jest jedna. Coś takiego jak medycyna alternatywna po prostu nie istnieje”.
Przypomnijmy, że pod koniec kwietnia do siedziby firmy, która sprzedaje promowane przez Jerzego Ziębę produkty, wkroczyła policja. Zablokowano również e-sklep, który sprzedawał produkty polecane przez niego. Działania prokuratury są konsekwencją wniosku Rzecznika Praw Pacjenta, który zarzuca Ziębie udzielanie porad zdrowotnych bez odpowiednich uprawnień.
„Artykuł 58 ust. 2 ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty mówi jasno, że nie można bez uprawnień rozpoznawać chorób i ich leczyć. A zgromadzony przez nas materiał dowodził, że Jerzy Zięba taką działalność może prowadzić. Wypowiadał się na temat rozpoznawania chorób, również tych przewlekłych i nowotworowych i jednocześnie wskazywał jak je leczyć. To było podstawą wniosku jaki złożyłem do Prokuratury” – tłumaczy Chmielowiec. – „Oprócz tego podkreślałem, że w swojej działalności biznesowej Zięba może prowadzić obrót produktami leczniczymi bez odpowiednich pozwoleń. I właśnie ten wątek Prokuratura postanowiła sprawdzić i rozwinąć”.
Jak mówi nam Rzecznik to na wniosek Prokuratury Narodowy Instytut Leków (NIL) przeprowadził ekspertyzy sprzedawanych przez Ziębę produktów. Wskazywały one jasno, że Zięba zajmuje się handlem lekami. Kara za nielegalny obrót lekami może wynieść nawet do 10 lat więzienia.
„Moim zdaniem nadal nie wyklucza to postawienia zarzutu z art. 58 (tu kara może wynieść do 2 lat więzienia – przyp. red.). Ciągle ten przepis jest w Polsce mało wykorzystywany, a szkoda, bo przecież Zięba nie jest jedyny. Obecnie w mediach społecznościowych obserwujemy zjawisko handlu metadonem (jest on najprostszym chemicznie znanym lekiem opioidowym stosowanym w programach leczenia zespołu abstynencji u osób uzależnionych od opioidów, głównie heroiny, oraz w programach substytucyjnych – przy red.), który kolejni szarlatani polecają osobom chorym na nowotwór. Przyglądam się tej sprawie, zgłosiłem ją także Głównemu Inspektorowi Sanitarnemu” – mówi dalej Chmielowiec.
„Zająłem się także podmiotami prowadzącymi działalność leczniczą, które stosują wlewy witaminowe. Wszczęliśmy już 3 postępowania z tytułu podejrzenia naruszenia zbiorowych praw pacjentów, w szczególności art. 6 ustawy o prawach pacjenta, który mówi o tym, że świadczenia medyczne powinny być udzielane zgodnie z aktualnie obowiązującą wiedzą medyczną. Na razie jesteśmy na etapie postępowania dowodowego, ale nie wykluczam, po jego zakończeniu, wydania decyzji o zakazie stosowania tego typu praktyk. Nie wykluczam też kolejnych tego typu postępowań” – dodaje Rzecznik Praw Pacjenta.
Pytany przez ISBzdrowie czy jego działania nie spotkały się z hejtem odpowiada: „oczywiście, że tak. Dostaliśmy kilkanaście pism w tej sprawie, teraz analizujemy je pod kątem czy nie zawierają gróźb karalnych albo znieważenia funkcjonariusza publicznego, jakim jest Rzecznik, i jestem gotowy na złożenie kolejnych doniesień do Prokuratury. Poza tym grożono nie tylko mnie, ale także pracownikom NIL, głównie Pani Dyrektor Kowalczuk (podpisała się pod analizami zleconymi przez Prokuraturę, a Jerzy Zięba groził jej „puszczeniem z torbami” na kanale YouTube – przyp. red.) i dlatego jako Rzecznik zadeklarowałem pomoc prawną tym osobom”.