„Rak jelita grubego zajmuje 3. miejsce wśród wszystkich chorób nowotworowych w Polsce. Niestety zachorowalność rośnie. Szczególnie niepokojący jest trend wzrostowy pod względem liczby zachorowań na raka jelita grubego u osób młodych do 49 roku życia” – podkreśla prof. Jarosław Reguła, krajowy konsultant w dziedzinie gastroenterologii. Przewidywania nie są optymistyczne – o ile w 2014 roku na ten typ nowotworu zachorowało 17 tys. osób to już w 2030 r. liczba ta ma sięgnąć 27 tys.
„Warto podkreślić, że ten nowotwór bardzo długo nie daje żadnych niepokojących objawów, bo te które się pojawiają nie są specyficzne, dlatego jak już chorzy do nas trafiają najczęściej są w stanie zaawansowanym” – dodaje Profesor.
Dlatego chociaż rok 2017 był przełomowy pod kątem refundacji terapii w I i II linii leczenia – do programu lekowego dopisano leki celowane – to niestety, w dostępie do leczenia zgodnego ze standardami, nadal pozostaje luka w III i IV linii leczenia (EMA zatwierdziła trzy leki w tym wskazaniu). Dziś chorzy leczą się zbierając pieniądze na własną rękę – miesięczna terapia to koszt ok. 11 tys. zł.
W Polsce w przeciwieństwie do takich krajów jak Czechy, Rumunia, Słowacja nierefundowane pozostaje leczenie chorych na raka jelita grubego, u których pojawiły się już przerzuty.
Jak przypomina prof. Reguła generalną zasadą jest niepowtarzanie linii leczenia (czyli w przypadku wznowy chory nie może już otrzymać tych samych leków) oraz uwzględnianie mutacji genetycznych. „Problem dotyczy niewielkiej grupy chorych. To jest niecały tysiąc pacjentów, ale im po prostu nie mamy co zaoferować” – podkreśla.
Co roku z tego powodu umiera 12 tys. osób, oznacza to, że podczas, gdy w USA umiera 36%, w Norwegii 37,5%, a w UK 38%, u nas umiera 63%. Przy czym wskaźnik przeżyć 5-letnich jest w Polsce niższy o ponad 10% od średniej europejskiej. Wyniki leczenia w Polsce są nadal gorsze od wyników w krajach takich jak m.in. Turcja, Czechy, Łotwa, Litwa czy Estonia.