Kolejne decyzje na szczeblu ministerstwa zdrowia i NFZ pogarszają kondycję finansową szpitali. Niedofinansowanie świadczeń, wzrost wynagrodzeń i lawinowo rosnące ceny produktów i usług prowadzą do wzrostu zadłużenia placówek i przerzucania odpowiedzialności finansowej na samorządy. Straty, jakie musiały w tym roku ponieść samorządy w stosunku do poprzedniego roku wzrosły minimum dwukrotnie.
„Można powiedzieć, że coraz częściej w praktyce zarządzanie szpitalem przez dyrektora placówki sprowadza się do dzielenia biedy i gaszenia pożarów” – mówił podczas konferencji prasowej marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik. – „Rządzący, wprowadzając kolejne ustawy, swoimi decyzjami obciążają finansowo szpitale, czyli tak naprawdę przerzucają obowiązek finansowy na ich podmioty tworzące, czyli m.in. samorządy”.
Zdecydowana większość podmiotów leczniczych, w tym po raz pierwszy w 2018 r. stacje pogotowia ratunkowego, wykazała stratę. W zeszłym roku samorząd Mazowsza musiał przeznaczyć na pokrycie strat SPZOZ za rok poprzedni 15,3 mln zł i kolejnych 12,7 mln zł na pokrycie strat w spółkach. Rok później straty wzrosły dwukrotnie. W tym roku na pokrycie strat SPZOZ za 2018 r. Mazowsze przeznaczyło aż 28,5 mln zł i kolejnych 37 mln zł na straty w spółkach. Zadłużenie tylko marszałkowskich szpitali na Mazowszu wzrosło z 780 mln zł w 2018 r. do 870 mln zł w 2019 r.
Podobnie sytuacja wygląda w innych regionach. Strata SPZOZ-ów samorządu województwa dolnośląskiego za 2017 r. wynosiła 16 mln zł, a już za 2018 r. – 35,4 mln zł. Analogiczne tendencje były w innych regionach. W województwie śląskim za 2017 r. była to kwota 20,3 mln zł, a za 2018 r. aż 40,9 mln zł. W województwie podkarpackim to odpowiednio 427 tys. zł i 6,6 mln zł.
W trudnej sytuacji znajdują się także szpitale wysokospecjalistyczne zakwalifikowane do sieci. Jednym z przykładów może być Wojskowy Instytut Medyczny, którego strata netto za 2018 r. była blisko trzykrotnie wyższa niż za 2015 r.
„To problem, który dotyka wszystkie polskie szpitale, niezależnie od tego przez kogo są prowadzone. Niestety, bez wprowadzenia odpowiednich rozwiązań systemowych kryzys w ochronie zdrowia będzie się tylko pogłębiał. To nie jest normalna sytuacja, gdy szpitale muszą hamować działalność tak, aby zmieścić się w zaplanowanych ryczałtach. Odkładane są zabiegi planowe, przyjęcia na oddziały, a realizowane wyłącznie procedury ratujące życie. To z kolei powoduje obciążenie SOR-ów” – podkreślała członek zarządu województwa mazowieckiego Elżbieta Lanc.
„Miasto stołeczne Warszawa pokryło straty miejskich szpitali SPZOZ za 2017 r. w kwocie 3 mln zł, za 2018 r. – 7,6 mln zł. Istnieją obawy, że bieżący rok przyniesie jeszcze gorsze wyniki” – dodawał zastępca prezydenta m. st. Warszawy Paweł Rabiej.
Dyrektor szpitala dysponuje zryczałtowaną i określoną kwotą przyznaną przez NFZ. Planując wydatki, nie jest w stanie przewidzieć zmian legislacyjnych czy też nowych wytycznych NFZ, których efektem będzie wzrost wydatków. Przykładem może być np. ustawowy wzrost wynagrodzenia zasadniczego czy też płac personelu medycznego. Podwyżki te, choć zasadne, nie idą w parze ze wzrostem wyceny świadczeń przez NFZ. W efekcie szpital ma mniej pieniędzy na leczenie, a tyle samo zadań do realizacji. Łączny koszt wzrostu wynagrodzeń obciążający placówki Samorządu Województwa Mazowieckiego za lipiec 2019 r. w odniesieniu do grudnia 2017 r. wyniósł około 9,8 mln zł. Utrzymanie podobnej tendencji przez kolejnych 12 miesięcy oznacza dla szpitali koszt w wysokości co najmniej 120 mln zł.
Zdecydowana większość marszałkowskich szpitali wykonuje przyznane im ryczałty w ponad 100 procentach. Nie przekłada się to jednak na poprawę ich sytuacji finansowej. Dlaczego? Ponieważ przychody osiągane w ramach ryczałtu powinny pokryć rzeczywiste koszty wynikające z realizowanych świadczeń, a tak się nie dzieje. Środków jest zbyt mało, a reguły ich wypracowywania coraz częściej zmieniają się w ciągu roku.
„Kwoty ryczałtów ustalane są na podstawie danych historycznych, a zatem już nierealnych. W efekcie i tak wszystko kosztuje znacznie drożej, a zatem ryczałt nie pokrywa kosztów. Szpitale funkcjonują dzięki wsparciu Samorządu Województwa Mazowieckiego. Tylko w tym roku otrzymaliśmy ponad 10 mln zł na bieżące funkcjonowanie, w tym na pokrycie straty ponad 8 mln zł. Gdyby nie konieczność pokrywania powiększającej się luki finansowej środki z samorządu mogłyby być w całości przeznaczone na inwestycje” – zauważa dyrektor szpitala w Ciechanowie Andrzej Kamasa.
Aby szpital, który zrealizował świadczenia powyżej ryczałtu, mógł dostać więcej pieniędzy z NFZ, musiałyby zostać zmienione przepisy. Mechanizm wzrostu ryczałtu po jego wykonaniu jest tak skonstruowany, że ogranicza szpitalom możliwości przyjmowania i leczenia pacjentów. W praktyce, aby jeden podmiot dostał wyższy ryczałt, inny z tego województwa musiałby go nie wykonać. A zatem zawsze ktoś musi stracić.
„Kolejnym przykładem są świadczenia ratujące życie” – wskazuje prezes zarządu Związku Pracodawców Mazowieckiego Porozumienia Szpitali Powiatowych, Dyrektor Samodzielnego Publicznego Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w Żurominie dr Zbigniew Białczak. – „Świadczenia ratujące życie (ponadryczałtowe) pomniejszają wartość przyznanego ryczałtu, a po jego wykorzystaniu nie są dodatkowo finansowane przez NFZ. Podmioty lecznicze muszą wówczas samodzielnie je finansować, co dodatkowo zwiększa koszty. Właściwe byłoby wyłączenie leczenia udarów mózgu i intensywnej terapii z ryczałtu sieciowego”.