Czy w polskich aptekach będą pracować cudzoziemcy? NIA uspokaja

W projekcie ustawy o zawodzie farmaceuty znalazły się zapisy dotyczące nowej procedury uznawania kwalifikacji farmaceutów spoza Unii Europejskiej, którzy chcieliby podjąć pracę w Polsce. Procedurą taką miałoby być zaliczenie Farmaceutycznego Egzaminu Weryfikacyjnego (FEW), na wzór podobnego rozwiązania dotyczącego lekarzy. Obecnie farmaceuta spoza UE musi nostryfikować swój dyplom i zdać egzamin z języka polskiego, by uzyskać prawo wykonywania zawodu na terenie naszego kraju.

Ta procedura jednak – zdaniem resortu zdrowia – jest za długa i blokuje możliwość zatrudniania aptekarzy np. zza wschodniej granicy.

„Długotrwała procedura nostryfikacji dyplomów wydanych w krajach spoza Unii Europejskiej powoduje konieczność znalezienia innej ścieżki na uznanie im kwalifikacji zawodowych wyłącznie do celów zawodowych. Z uwagi na powyższe konieczne stało się opracowanie procedury – przeprowadzania egzaminu centralnego, która jednolicie dla wszystkich będzie badała spełnienie minimalnych wymogów kształcenia – zgodnie z dyrektywą 2005/36/UE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 7 września 2005 r. w sprawie uznawania kwalifikacji zawodowych (Dz. Urz. UE L 255 z 30.09.2005, str. 22, z późn. zm.), zwaną dalej „dyrektywą 2005/36″, wobec osób, które uzyskały kwalifikacje poza Unią Europejską” – czytamy w uzasadnieniu projektu ustawy o zawodzie farmaceuty.

Ten zapis wywołał burzę w środowisku. Pojawiły się obawy o swoje miejsca pracy, przewidując napływ taniej konkurencji z Ukrainy, Białorusi lub nawet Chin.

Jednak samorząd aptekarski studzi te obawy. Jak podaje w ciągu ostatnich 4 lat tylko 28 osób przystąpiło do egzaminu z języka polskiego potrzebnego do nostryfikacji dyplomu. Były to osoby z Białorusi, Ukrainy oraz Francji czy Arabii Saudyjskiej.
„Ta liczba pokazuje, że nie musimy się obawiać jakiegoś napływu farmaceutów zza granicy” – podkreśla Elżbieta Piotrowska-Rutkowska, prezes Naczelnej Izby Aptekarskiej.

Jednocześnie tylko w 2019 roku na pracę za granicą zdecydowało się 90 farmaceutów (czyli jeden rocznik), a w ciągu 4 lat – ok. 300. Są to głównie osoby mieszkające wzdłuż zachodniej granicy, które mieszkają w Polsce, ale pracują w niemieckich aptekach.