„Niezamierzonym skutkiem epidemii koronawirusa i wprowadzenia lock downu jest też mniejsze zanieczyszczenie powietrza i związany z tym spadek liczby zgonów” – twierdzi dr hab. n. med. Tadeusz Zielonka, Katedra i Zakład Medycyny Rodzinnej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, Przewodniczący Koalicji Lekarzy i Naukowców na rzecz Zdrowego Powietrza. – „To paradoks, ale spadek w całej Europie zanotowano spadek liczby zgonów, przedwczesnych porodów, liczbę zaostrzeń astmy”.
Na potwierdzenie podaje dane Głównego Urzędu Statystycznego, z których wynika, że w kwietniu 2020 r. było w naszym kraju 30,5 tys. zgonów, podczas gdy w tym samym miesiącu 2019 r. – 33,6 tys., a w 2018 – 34,6 tys. Różnica sięga zatem 3-4 tys. A warto przypomnieć, że jak dotąd z powodu COVID-19 zmarło w u nas nieco ponad 1200 pacjentów.
Dr hab. Tadeusz Zielonka powołał się również na to, że spadła ostatnio liczba pogrzebów, w niektórych miejscach nawet o 40 proc. Częściowo jest to związane z tym, że mniej było również wypadków drogowych, bo zmniejszył się ruch samochodów.
Przewodniczący Koalicji Lekarzy i Naukowców na rzecz Zdrowego Powietrza jest jednak przekonany, że do spadku zgonów ogółem w Polsce przyczyniła się przede wszystkim poprawa jakości powietrza.
„Ocenia się, że w okresie pandemii w Unii Europejskiej redukcja śmiertelności na skutek zmniejszenia zanieczyszczeń powietrza mogła sięgnąć nawet 11 tys.” – wylicza ekspert.
Według przytoczonych podczas spotkania danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), zanieczyszczenia tzw. pyłami zawieszonymi PM2,5 mogą być powodem aż 7 mln zgonów na świecie. W Unii Europejskiej związanych jest tym 470 tys. zgonów, a w Polsce ocenia się je na 48 tys.
Zanotowano podczas konferencji „Pulmonologia 2020”.