PTK: Nowoczesne leczenie niewydolności serca to już nie opcja – to konieczność

Hospitalizacje pochłaniają nawet 95 procent budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia dedykowanego niewydolności serca. To ogromne środki, których część można zaoszczędzić poprzez inwestycje w skuteczne terapie, ograniczające częstość hospitalizacji chorych – uważają eksperci Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Ich zdaniem ostatnie dane i prognozy wskazują wyraźnie: niewydolność serca to obszar wymagający niezwłocznych inwestycji w nowoczesne formy terapii.

Jak zauważa prof. Jadwiga Nessler, kierownik Kliniki Choroby Wieńcowej i Niewydolności Serca Collegium Medicum UJ, w trakcie ostatnich miesięcy epidemii SARS CoV-2 mogło się wydawać, że pacjentów z niewydolnością serca jest mniej.

„To oczywiście złudzenie, ponieważ pacjenci przestraszeni perspektywą zakażenia koronawirusem po prostu nie zgłaszali się na konsultacje i hospitalizacje. W trakcie epidemii zgłaszalność spadła nawet o 70-80 procent. Znamienne, że od czasu pierwszych poluźnień restrykcji na powrót obserwujemy znaczący wzrost liczby zgłaszających się do nas pacjentów. W ciągu najbliższych tygodni spodziewamy się dodatkowo gwałtownego wzrostu przypadków pierwszorazowych oraz zaostrzonych postaci schorzenia. Sytuacja pacjentów z niewydolnością serca już przed epidemią koronawirusa była niełatwa. Niestety, SARS-CoV-2 przyniósł dodatkowe trudności” – wyjaśnia prof. Jadwiga Nessler.

Zdaniem ekspertów Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego niewydolność serca to aktualnie jedno z najważniejszych wyzwań zdrowotnych w Polsce. Schorzenie to dotyka ponad 1 mln 200 tys. osób. Najnowsze dane pokazują, że po raz pierwszy liczba zgonów przewyższyła liczbę nowych zachorowań (142 tys. vs. 127 tys.).

Niewydolność serca jest końcowym etapem wielu chorób układu krążenia. Schorzenie ma charakter nieodwracalny, znacząco obniża jakość życia i może prowadzić do śmierci. Każde kolejne zaostrzenie i hospitalizacja powodują, że stan chorego dodatkowo się pogarsza. Średni czas przeżycia pacjenta po pierwszej hospitalizacji wynosi 2,5 roku, a po czwartej hospitalizacji spada aż do niecałego roku (0,9 roku).

Czy dramatyczne rokowania pacjentów da się w ogóle poprawić? Zdaniem kardiologów, tak. Konieczne jest pilne wdrożenie działań edukacyjnych skierowanych do chorych, zmian w organizacji opieki ambulatoryjnej oraz inwestycji w nowoczesne formy terapii. Eksperci Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego zwracają uwagę, że gotowa recepta już czeka na realizację. To powstały w 2018 roku program Kompleksowej Opieki nad Pacjentami z Niewydolnością Serca (KONS), który przewidywał rozwiązania w każdym z wymienionych obszarów.

„Koronawirus spowodował wdrożenie z konieczności niektórych rozwiązań przewidzianych w programie KONS. To między innymi telekonsultacje. Nie mamy wątpliwości, że rozwiązania telemedyczne powinny stać się stałą częścią postępowania terapeutycznego w niewydolności serca, ale do tego potrzebna jest solidna edukacja pacjentów, a także przygotowanie systemowe i administracyjne. Dziś większość zdalnych konsultacji odbywa się w formie telefonicznej, podczas gdy optymalna forma to konsultacja video, podczas której lekarz może właściwie ocenić poszczególne parametry, nie polegając jedynie na ustnej relacji pacjenta” – mówi prof. Adam Witkowski, kierownik Kliniki Kardiologii i Angiologii Interwencyjnej Narodowego Instytutu Kardiologii w Warszawie, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.

„Niewydolność serca to schorzenie, w którym od kilku dekad obserwujemy wzrost zachorowalności, ale na przestrzeni ostatnich 10 lat notujemy szczególnie duży wzrost liczby chorych, wynoszący aż o 14,8 procent.3 To dane, które powinny skłonić do podjęcia niezwłocznych działań. Rosnąca skala epidemii niewydolności serca będzie coraz większym obciążeniem dla budżetu płatnika publicznego i całego systemu opieki zdrowotnej w Polsce. Warto wykorzystać dostępne rozwiązania technologiczne, które pomogą zahamować ten niepokojący trend i efektywnie nadzorować pacjentów. Tym bardziej, że są to rozwiązania skuteczne” – dodaje prof. Przemysław Mitkowski, kierownik Pracowni Elektroterapii Serca I Kliniki Kardiologii Katedry Kardiologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.

Zdaniem ekspertów Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego nie jak na doraźne obciążenie, ale jak na długoterminową inwestycję trzeba patrzeć na nowoczesne formy farmakoterapii.
„Kiedy analizujemy archiwalne dane dotyczące przeżyć rocznych i pięcioletnich wśród pacjentów z niewydolnością serca okazuje się, że na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat wydłużyły się one zaledwie o 6-7 procent. Chorzy z niewydolnością serca bez żadnych wątpliwości potrzebują nowych form opieki, które z jednej strony wydłużą im życie, a z drugiej poprawiają jego jakość. Ta grupa chorych bardzo tego potrzebuje” – uważa prof. J. Nessler.

Kardiolodzy zwracają uwagę, że przez ostatnie kilkanaście lat w dziedzinie farmakoterapii niewydolności serca nie wydarzyło się nic spektakularnego, ale w 2016 roku pojawił się nowy lek z grupy ARNI i kolejna szansa dla pacjentów z niewydolnością serca – flozyny.
„W mojej opinii innowacyjne terapie powinny zagościć na liście leków refundowanych. Powinniśmy da szansę naszym pacjentom na poprawę ich niejednokrotnie bardzo trudnych rokowań. Tym bardziej, że skuteczność nowoczesnego leczenia potwierdzają dane” – mówi prof. J. Nessler.

Innowacyjne formy farmakoterapii w połączeniu z optymalną organizacją opieki ambulatoryjnej i szeroko zakrojonymi działaniami edukacyjnymi zdaniem ekspertów Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego przyniosłyby wymierne efekty.