Na świecie każdego roku rak jajnika wykrywany jest u około 300 tys. kobiet. 180 tys. spośród nich na ten nowotwór umiera. World Ovarian Cancer Coalition – międzynarodowa organizacja, od 2016 roku działająca na rzecz zwiększenia wiedzy o raku jajnika oraz postępów w diagnostyce i leczeniu tego nowotworu szacuje, że do 2040 roku liczba zachorowań wzrośnie o ok. 47% i przekroczy rocznie 430 tys. W Polsce rocznie wykrywa się ok. 3700 nowych przypadków raka jajnika. Zdecydowaną większość – w zaawansowanym stadium choroby, kiedy szanse wyleczenia są znikome.
„Walka z pandemią bardzo istotnie wpływa na funkcjonowanie opieki zdrowotnej. Niestety, choroby nowotworowe nie mogą czekać z ustaleniem rozpoznania ani z podjęciem leczenia. Dotyczy to także raka jajnika, który w 75% przypadków rozpoznawany jest w stadium zaawansowanym, z przerzutami” ― uświadamia prof. Jan Kotarski, prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej.
Rak jajnika rozwija się szybko i bez specyficznych objawów. Kiedy te się pojawiają, np. w postaci dolegliwości utożsamianych raczej z problemami gastrycznymi (m.in. wzdęcia, biegunki, uczucie pełności w jamie brzusznej), choroba jest już bardzo zaawansowana. Nie ma też przesiewowych badań diagnostycznych, które zasygnalizowałyby wczesne stadium choroby.
Jednym z czynników ryzyka rozwoju raka jajnika są mutacje genetyczne, głównie w obrębie genów BRCA1 i BRCA2 – tych samych, które odpowiadają za zwiększone ryzyko zachorowania na raka piersi. Mutacje te występują u 15–24% pacjentek z rakiem jajnikav. Ich wykrycie nie stanowi dziś większego problemu, a jest o tyle istotne, że pozwala na dobór możliwie najskuteczniejszej terapii.
Standardem leczenia raka jajnika jest leczenie chirurgiczne oraz chemioterapia, niestety zwykle nie przynoszące trwałych efektów. U większości pacjentek w krótkim czasie dochodzi do nawrotu chorobyvi. Szansą przedłużenia okresu do progresji są leki najnowszej generacji z grupy inhibitorów PARP, hamujących wzrost nowotworu.
W Polsce jeden z tych leków jest refundowany w ramach programów lekowych finansowanych przez Ministerstwo Zdrowia, lecz tylko dla pacjentek z mutacjami w genach BRCA1 i/lub BRCA2 i dopiero po wcześniejszym leczeniu standardowymi chemioterapeutykami. Niniejsze leczenie pozwala w tej grupie chorych na czterokrotne wydłużenie czasu przeżycia wolnego od progresji choroby w porównaniu z placeboviii. Dla pacjentek bez mutacji w tych genach leczenie inhibitorami PARP jest niedostępne, choć pozwala ono na ponad dwukrotne wydłużenie czasu wolnego od progresji w porównaniu z placebo. Tymczasem, w niektórych krajach Europy z inhibitorów PARP mogą korzystać
wszystkie pacjentki z rakiem jajnika, niezależnie od mutacji genów BRCA.
Obecnie jednak nie tylko dostęp do najnowocześniejszych leków może być utrudniony. Z powodu pandemii COVID-19 wciąż opóźnia się diagnostyka i leczenie wielu chorób, także nowotworowych.
Polskie Towarzystwo Onkologii Ginekologicznej, podobnie jak inne medyczne towarzystwa naukowe, opublikowało zalecenia na czas pandemii, w których m.in. postuluje, by przekładając zabieg chirurgiczny stosować chemioterapię neoadiuwantową (przedoperacyjną) oraz by chore otrzymywały leki na dłuższy niż zwykle okres.
Komunikat prasowy przygotowany przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia w związku z koniecznością podnoszenia świadomości raka jajnika, Quo vadis medicina?, XXII edycja pt.:”Rak jajnika – niespodziewane zagrożenie”