„Płace lekarzy, szczególnie stażystów i rezydentów nie tyle rosną, co wręcz powodują ich obniżkę w porównaniu z płacą minimalną. Dlatego apelujemy o uregulowanie płacy lekarzy w zależności od miejsca pracy, doświadczenia, wykształcenia” – podkreślał Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej podczas konferencji.
Wczoraj minął termin opiniowania projektu rozporządzenia o płacach dla lekarzy rezydentów, a dwa tygodnie temu opiniowany był projekt rozporządzenia dotyczący płac stażystów. „W obu przypadkach zaproponowane wzrosty tych wynagrodzeń w porównaniu z płacą minimalną oznaczają jednak nominalnie obniżkę płac młodych lekarzy” – mówił Matyja.
Jak podawał w 2008 r. stażysta zarabiał 1,8 tys. zł, co stanowiło 160 proc. ówczesnego minimalnego wynagrodzenia. „Porównując płacę minimalną w 2008 do 2020 roku, płaca stażysty powinna obecnie wynosić ok. 4,1 tys. zł, a jest na poziomie 2900” – wyliczał.
Z kolei jeżeli chodzi o płacę rezydentów, to w 2008 r. wynosiła ona 3170 zł, czyli 280 proc. płacy minimalnej. Od lipca 2020 r. będzie ona wynosiła 4299 zł czyli 165 proc. płacy minimalnej (przez 2 lata) i 2633 zł, czyli 178 proc. płacy minimalnej (od 3. roku).
„To płaca nieadekwatna do wykształcenia, kwalifikacji i odpowiedzialności jaką ponosi lekarz. Taka obniżka może być wprost zachętą do wyjazdów z Polski. A lekarzy i tak mamy najmniej w Europie w przeliczeniu na 1 tys. mieszkańców” – tłumaczył Matyja.
Prezes NRL przypomniał wieloletni postulat samorządu lekarskiego – aby płaca lekarzy rezydentów wynosiła dwie średnie krajowe, a praca specjalisty – trzy średnie krajowe. „Apelujemy, aby płace lekarzy były jasno i czytelnie uregulowane” – przekonywał.
Z kolei Krzysztof Madej, wiceprezes NRL, stwierdził wprost, że te rozporządzenia płacowe mogą „wywołać kolejny kryzys” i falę strajków.
„Nie wypracowano żadnego stabilnego systemu, a najwyższa pora na pewną logiczną zasadę regulacji płac” – podsumował Matyja.