„To, że KONS (program Kompleksowej Opieki nad Pacjentami z Niewydolnością Serca) nie może się przebić jest wstydem dla nas wszystkich. Pandemia powinna przyśpieszyć nad nim prace, a tymczasem je zahamowała” – mówił podczas konferencji prasowej inaugurującej Kongres PTK pt. „Żyć lepiej i dłużej dzięki kardiologii” Adam Witkowski, profesor zwyczajny Instytutu Kardiologii im. Prymasa Tysiąclecia Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie-Aninie, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego (PTK). ISBzdrowie jest patronem medialnym tego wydarzenia.
Przypomnijmy, że środowisko polskich kardiologów już w 2018 roku opracowało ten program, a w listopadzie tegoż roku Ministerstwo Zdrowia ogłosiło start pilotażu KONS. Program przewiduje rozwiązania organizacyjne, administracyjne i kliniczne, nakierowane na usprawnienie i wzrost efektywności systemowej opieki nad pacjentami z niewydolnością serca. Pomimo pozytywnych rekomendacji, program do dziś nie został wdrożony.
„Na niewydolność serca choruje milion Polaków. Są oni źle leczeni, mamy za dużo hospitalizacji z tego powodu, brakuje oddziałów jednodniowej hospitalizacji” – wyliczał prezes PTK.
Program KONS przewiduje, że pacjent może realizować terapię niewydolności serca w warunkach domowych, korzystając z nowoczesnych form opieki zdrowotnej. To między innymi telemonitoring urządzeń wszczepialnych, umożliwiający pacjentom ze wszczepionymi urządzeniami takimi jak stymulatory serca czy kardiowertery-defibrylatory zdalne przekazanie danych o pracy urządzenia do ośrodka prowadzącego – bez konieczności osobistej podróży do placówki. Oprócz zdanych form opieki medycznej na stałe do schematu postepowania w niewydolności serca powinny wejść także formy samoopieki pacjenckiej.
Pytany o przyczyny zahamowania prac nad KONS odpowiada: „przyczyn jest na pewno kilka. Ten program jest bardziej skomplikowany niż KOS-zawał, bo ci pacjenci są też bardziej skomplikowani. Mam wrażenie, że resort zdrowia jest trochę tym projektem wystraszony, bo ciągle słyszymy uwagio, by go uprościć. Do tego dochodzi konieczność poniesienia nakładów finansowych, które trzeba na niego ponieść. Jednak jest to niezbędne, bo Polska ma nadal o 30 proc. wyższą zapadalność na choroby sercowo-naczyniowe niż inne kraje UE” – podkreślał prof. Witkowski.