Rośnie liczba skarg na teleporady

Wydawało się, że epidemia COVID-19 przyśpieszyła rozwój telemedycyny w Polsce. Jednak eksperci mają wątpliwości.

„Mamy nadal mały poziom ucyfrowienia. Wklejony pdf do dokumentacji medycznej to śmieć informatyczny, a nie prawdziwa e-dokumentacja. Jesteśmy w powijakach jeśli chodzi o cyfryzację w pełny tego słowa znaczeniu” – mówi wprost Marcin Bruszewski, Dyrektor Generalny Philips Health Systems w Polsce.

Jego zdaniem to przede wszystkim legislacja musi nadążyć za rozwojem nowych technologii. Inaczej nadal ta dziedzina nie będzie się rozwijać.

„Jestem fanką wszelkich rozwiązań teleinformatycznych. ZUS chętnie uczestniczy w takich projektach” – podkreśla z kolei Gertruda Uścińska, prezes ZUS. I jak podkreśla
w większości krajów europejskich nadal obowiązuje system dualny jeśli chodzi o e-zwolnienia, tymczasem „nam się udało wdrożyć je w całości i to w dość krótkim czasie”.

Udało nam się wdrożyć e-receptę, e-zwolnienia, jednak nadal są problemy np. z e-skierowaniem (nie wszystkie przychodnie są w stanie je obsłużyć). Problemem są także teleporady.

Telekonsultacja czy teleporada to wizyta kontrolna w formie czatu, połączenia głosowego lub wideo online z lekarzem, lub rozmowa telefoniczna z pielęgniarką czy położną, która udzieli informacji np. jak przygotować się do badania. Według zasad postępowania w podstawowej opiece zdrowotnej w czasie epidemii, opracowanych przez Ministra Zdrowia, Głównego Inspektora Sanitarnego z udziałem konsultanta krajowego w dziedzinie medycyny rodzinnej, a także ekspertów – lekarz zbiera bardzo dokładny wywiad przez telefon. Na jego podstawie ocenia prawdopodobieństwo, czy problem, z jakim zgłasza się pacjent, wymaga szybkiej interwencji, czy wystarczy teleporada, a może potrzebny jest osobisty kontakt z lekarzem.

„Teleporada to dobry krok, ale są nadużywane głównie przez lekarzy rodzinnych. Według naszych obliczeń jedynie 25-30 proc. pacjentó może z niej korzystać, np. w przypadkach kontynuacji terapii” – podkreśla Jarosław Kaźmierczak, konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii.

„Telemedycyna to dobre rozwiązanie, ale np. w przypadku dzieci nie ma szans się sprawdzić. Poza tym docierają do nas sygnały od pacjentów, którzy są niezadowoleni z tej formy opieki” – nie ukrywa Jakub Gołąb z biura Rzecznika Praw Pacjenta (RPP).

Jak udało się ustalić ISBzdrowie sygnały kierowane za pośrednictwem infolinii wskazują na wzrost zgłoszeń, dotyczących POZ w stosunku do poprzednich lat. Do sierpnia 2020 r. RPP odnotował około 20 tys. sygnałów, co stanowi znaczny przyrost w porównaniu z 2019 r.

„W sierpniu br. na ogólną liczbę zarejestrowanych rozmów (ok. 7200) związanych z problemami w dostępie do świadczeń zdrowotnych w podstawowej i specjalistycznej opiece zdrowotnej – odbyło się 3926 rozmów (powyżej 25%) z tego AOS (ambulatoryjna opieka specjalistyczna) – 1922; POZ (podstawową opieka specjalistyczna) – 2004. Zagadnienia związane ściśle z teleporadą – czyli wyłącznie na linii lekarz-pacjent – były przedmiotem 202 rozmów telefonicznych w sierpniu. Analogicznie w czerwcu – 263 rozmowy, w lipcu – 169). Zgłoszenia w ramach teleporady najczęściej dotyczyły:

zastrzeżeń jakościowych w udzielaniu porad telefonicznych,
ograniczeniu możliwości korzystania z dostępu do badań diagnostycznych w toku teleporady,
ograniczeniu dostępu do wizyty stacjonarnej w sytuacji nieskuteczności porady telefonicznej,
problem w porozumiewaniu się pacjenta z lekarzem,
odsyłanie pacjentów do SOR lub NPL” – czytamy w informacji RPP.

Jak podkreśla Rzecznik zgłoszenia dotyczące POZ i AOS obejmują szerszy zakres sygnałów np. zagadnień związanych z ogólną dostępnością do świadczeń, w tym odmową rejestracji do teleporady lub trudności w dodzwonieniu się do przychodni celem umówienia wizyty, odmowy bezpośredniego badania pacjenta po nieskutecznej teleporadzie, zaniechania badań diagnostycznych podczas teleporady, czy realizowania przez przychodnie wyłącznie teleporad.

„W początkowym okresie pandemii sygnały zgłaszane na infolinię dotyczyły zwłaszcza problemów z zapewnieniem świadczenia w formie konsultacji telefonicznej, w tym braku możliwości dodzwonienia się do przychodni. Od maja zaczęły pojawiać się zgłoszenia dotyczące uniemożliwiania bezpośredniego kontaktu pacjenta z lekarzem i sprowadzanie leczenia jedynie do teleporady. Większość tych zgłoszeń pochodziła od osób, które nieskutecznie już korzystały z teleporad” – wyjaśnia nam RPP.