Maleje liczba zleceń od lekarzy POZ na testy w kierunki koronawirusa. Rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz podczas briefingu prasowego przypomniał, że w ubiegły poniedziałek to już nie było 70 czy 60 tys., ale 50 tys. zleceń.
„To nie minister, ani żaden urzędnik, decyduje o liczbie wykonywanych testów” – podkreślał rzecznik odnosząc się do pytań dziennikarzy. Przypomniał, że w Polsce mamy strategię testowania osób objawowych, więc osoba z objawami zgłasza się do lekarza POZ i kierowana jest na testy. Testy są wykonywane także w szpitalach oraz na izbach przyjęć.
Z kolei pytany o dużą liczbę dziennych zgonów, podkreślał, że od początku epidemii ta śmiertelność jest na takim samym poziomie ok. 2 proc. „Gdy mieliśmy kilkaset zachorowań, to skala zgonów była mniejsza, ale procent pozostaje taki sam. Ta skala zgonów to cały czas 2 proc.” – zapewniał.
Był także dopytywany o wpisy na Twitterze europosła PO, byłego ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, który – zwracając się do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego – napisał m.in.: „Proszę wytłumaczyć lekarzom i pielęgniarkom w setkach zwykłych szpitali, dlaczego za puste łóżka płacicie 800 zł za dzień w szpitalu narodowym, a zwykłym szpitalom 100. Za respirator 3,7 zł w zwykłym szpitalu, a w narodowym 200 zł?”.
„Szpital tymczasowy dostaje jedną pulę środków, jako wsparcie z tytułu gotowości łóżek i leczenia pacjentów covidowych. W tej opłacie zawiera się również dodatek dla lekarzy. W przypadku szpitali standardowych, szpitali covidowych, dostają one opłatę rekompensacyjną, która średnio w skali kraju wynosi 717 zł, ale w przypadku szpitali klinicznych to jest 1,4 tys. zł. Do tej opłaty rekompensacyjnej dochodzą dodatki dla lekarzy i oczywiście za gotowość i opłata za pacjenta w stanie cięższym lub lżejszym” – wyjaśniał. – „Jeżeli zsumujemy te kwoty, szpital standardowy obsługujący pacjentów covidowych otrzymuje wyższe kwoty niż szpital tymczasowy”.
Jak dodawał „szpital nie jest od zarabiania, ale leczenia pacjentów”.