Mężczyźni nadal nie badają się na raka prostaty, choć problem narasta

Jak co roku w listopadzie głośniej mówi się o profilaktyce nowotworów prostaty i jąder. To ważne, bo badania na wykrycie raka prostaty są dopiero na 14. miejscu na liście wykonywanych przez mężczyzn badań, mimo że jest on najczęściej diagnozowanym nowotworem wśród mężczyzn (23% nowych przypadków). W tym roku profilaktyka jest szczególnie ważna, bo wykrywalność chorób cywilizacyjnych z powodu pandemii spadła.

Od marca do maja liczba wydanych tak zwanych zielonych kart DiLO, czyli kart diagnostyki i leczenia onkologicznego spadła o 25 procent, wynika z danych Ministerstwa Zdrowia. Choć od czerwca jest lepiej, to nadal wydano ich łącznie o 8 procent mniej niż rok wcześniej. Inne źródła podają jednak wyższe liczby, nawet rzędu 40 procent. To efekt pandemii, przez którą skupiamy się przede wszystkim na wykrywaniu i leczeniu zakażonych koronawirusem. Dlatego tym bardziej należy dbać obecnie o profilaktykę innych chorób. Zwłaszcza że coraz więcej osób ma z nimi problemy. Według European Cancer Information System (ECIS) wynika, że rak prostaty jest najczęściej wykrywanym u panów nowotworem (23 proc. nowych przypadków).

„Warto pamiętać, że podstawowym badaniem wykrywającym raka prostaty jest analiza poziomu PSA, która polega wyłącznie na pobraniu krwi. O dowolnej porze dnia, więc nie wymaga żadnych przygotowań. Badanie to można wykonać wręcz 'z marszu’, nawet przy okazji wizyty w przychodni z innego powodu. Mimo to nasze dane pokazują, że znajduje się daleko na liście najczęściej wykonywanych przez mężczyzn badań – na 14. miejscu, a powinno być znacznie wyżej. Uważam, że osoby znajdujące się w grupie ryzyka, czyli mężczyźni po czterdziestce, choć i młodsi również, powinni wykonywać to badanie raz w roku. Z kolei w przypadku raka jąder pierwszym działaniem, jest samodzielne sprawdzanie, czy nie pojawiają się na nich guzki” – zauważa Xenia Kruszewska, Dyrektor Działu Ubezpieczeń Zdrowotnych w SALTUS Ubezpieczenia.

Przyczyną spadku wykrywalności wielu chorób w tym roku jest to, że ochrona zdrowia, zajęta jest przede wszystkim walką z COVID-19. Oznacza to m.in. opóźnienia w planowym leczeniu niektórych pacjentów wcześniej zdiagnozowanych. Równie ważnym czynnikiem jest strach pacjentów, obawiających się zakażenia wirusem i rezygnujących z tego powodu z badań. Tymczasem z prognoz wspomnianego już ECIS wynika, że bieżący rok przyniesie w Polsce ponad 196 tys. nowych zachorowań na nowotwory. Wskutek tych problemów w 2020 r. umrze aż 118 tysięcy Polaków. W całej UE liczby te wynoszą odpowiednio 2,7 i 1,3 mln.

Porównując Polskę z UE, warto zauważyć, że pod względem wskaźnika częstości zachorowań na nowotwory wypadamy lepiej niż większość krajów UE (535,6 na 100 tys. mieszkańców versus 569 średniej UE). Niestety, sytuacja odwraca się, gdy weźmiemy pod uwagę umieralność – pod tym względem Polska wypada gorzej niż większość krajów UE (aż 331,4 zgonów na 100 tys. osób przy 263,6 zgonach na 100 tys. mieszkańców w całej Unii). Najczęściej występującymi nowotworami w UE są rak piersi i prostaty. Rak piersi jest też obok nowotworu płuc najbardziej śmiertelny – odpowiednio 16,5 i 24 proc. wszystkich zgonów nowotworowych.

„Rzeczywiste statystyki mogą obecnie wyglądać bardziej ponuro niż prognozy, szczególnie pod kątem zbyt późnej wykrywalności zaawansowanych nowotworów. Pamiętajmy, że tygodniowo z ich powodu umiera ponad 2 tysiące osób. Dlatego nie bagatelizujmy sygnałów ostrzegawczych, które wysyła organizm. Postawmy na profilaktykę – im wcześniej uda się postawić odpowiednią diagnozę, tym lepiej dla nas” – podkreśla Kruszewska.

Źródło: SALTUS Ubezpieczenia