Pacjenci z chorobami nerek, w tym szczególnie ze schyłkową niewydolnością narządu, są w grupie podwyższonego ryzyka zachorowania na COVID-19 i cięższego przebiegu choroby. Co jednak jest równie niepokojące, to fakt, że choroby nerek są diagnozowane niezwykle późno, kiedy narząd nie spełnia już swojej funkcji i konieczne jest wprowadzenie leczenia nerkozastępczego. Z okazji Światowego Dnia Nerek, przypadającego w tym roku 11 marca, warto zwrócić uwagę na konieczność regularnych badań profilaktycznych, które pozwolą wykryć chorobę we wczesnym stadium. Celem tegorocznych obchodów jest uświadamianie konieczności zwiększenia bezpieczeństwa pacjentów z chorobami nerek, równolegle z podniesieniem komfortu ich życia.
Eksperci szacują, że w Polsce na przewlekłą chorobę nerek, definiowaną jako uszkodzenie narządu utrzymujące się dłużej niż 3 miesiące, choruje ok. 4,2 mln osób.
„Ponad 90% chorych nie wie, że cierpi na przewleką chorobę nerek. Pokazuje to olbrzymią skalę problemu, wynikającą często z braku świadomości objawów choroby, braku poddawania się regularnym badaniom profilaktycznym a przede wszystkim lekceważenia bądź braku świadomości konsekwencji chorób nerek” – podkreśla dr Iwona Mazur, Prezes Polskiego Stowarzyszenia Osób Dializowanych.
Mimo iż wszyscy powinniśmy zachować czujność i poddawać się regularnym badaniom profilaktycznym, to są grupy osób szczególnie narażonych na możliwość wystąpienia choroby. Należą do nich chorujący na: cukrzycę, nadciśnienie, otyłość, choroby sercowo-naczyniowe, oraz ci, którzy mają przypadki chorób nerek w najbliższej rodzinie.
„Aby zdiagnozować schorzenie wystarczy wykonać proste badanie moczu i krwi (stężenie kreatyniny we krwi). Standardem, o którym powinien pamiętać każdy z nas, jest wykonywanie ich raz w roku. Niestety, szczególnie w dobie pandemii, pacjenci odkładają wizyty u lekarzy, a o badaniach profilaktycznych zapominają. Przez to, do nas, nefrologów, trafiają coraz częściej pacjenci ze schyłkową niewydolnością nerek. W tej sytuacji możemy zaproponować tylko leczenie nerkozastępcze, tzn. dializoterapię i w dalszej perspektywie przeszczepienie narządu” – wyjaśnia prof. dr hab. Beata Naumnik, kierownik I Kliniki Nefrologii i Transplantologii z Ośrodkiem Dializ, Uniwersytet Medyczny w Białymstoku.
Choroby nerek często nie dają charakterystycznych objawów, przez co bez regularnych badań ich rozpoznanie następuje wielokrotnie na etapie, kiedy należy wprowadzić leczenie nerkozastępcze. W Polsce obecnie dializowanych jest około 20 tys. pacjentów.
„Pacjenci dializowani są w grupie podwyższonego ryzyka zakażenia i ciężkiego przebiegu COVID-19. Śmiertelność z powodu zakażenia wirusem SARS-CoV-2 wynosi pomiędzy 13% a 28%. Stąd też musimy głośno mówić o podnoszeniu ich bezpieczeństwa, szczególnie w dobie pandemii” – podkreśla prof. Naumnik.
Zachowanie dystansu społecznego jest w przypadku osób dializowanych niezwykle ważne. Dlatego też eksperci podkreślają, że powinna im być zapewniona możliwość przeprowadzania dializ domowych.
„Chorzy poddawani regularnym zabiegom hemodializy wymagają transportu do stacji dializ i spędzają w niej kilka godzin trzy razy w tygodniu. Zarówno transport jak i przebywanie w ośrodkach dializ zwiększa ryzyko infekcji wirusem SARS-CoV-2, pomimo starań personelu medycznego. Zdecydowana większość osób dializowanych, które zachorowały do tej pory na COVID-19 były to osoby właśnie przewlekle leczone hemodializami. Dlatego też terapią pierwszego wyboru rekomendowaną pacjentom ze schyłkową niewydolnością nerek powinna być dializa otrzewnowa przeprowadzana w domu pacjenta” – dodaje prof. Naumnik.
Dodatkowym atutem dializ domowych, tak ważnym dla zachowania dystansu społecznego chorych oraz utrzymania ich bezpieczeństwa, jest możliwość ich zdalnego monitorowania i ograniczona ilości wizyt w ośrodkach zdrowia. Pacjent nie musi jeździć często na wizyty lekarskie, ponieważ klinicyści, dzięki wykorzystaniu telemedycyny, mają bezpośredni podgląd w czasie rzeczywistym na wyniki sesji dializoterapii chorego. Mogą zatem na bieżąco kontrolować przebieg dializy a w razie konieczności reagować. Pacjent jest zatem nie tylko bezpieczny w domu, ale również cały czas pod czujnym okiem specjalistów.
Podsumowując – dlaczego warto, aby pacjenci korzystali z możliwości dializ domowych:
Dializa domowa pomaga pacjentom utrzymać dystans społeczny podczas leczenia, zmniejszając tym samym ryzyko narażenia siebie i swojej rodziny na potencjalnie zagrażające życiu zakażenie wirusami, w tym SARS-CoV-2;
Od początku pandemii wiele organizacji zdrowotnych rekomendowało, aby pacjenci kwalifikujący się do terapii domowej korzystali z tej formy dializy. Stanowisko to podkreśliło potrzebę zapewnienia większej liczbie pacjentów dostępu do dializoterapii domowej, zarówno w pandemii, ale także po niej;
Dializa domowa podnosi satysfakcję i jakość życia pacjentów, m.in. poprzez eliminację standardowych trzech wyjazdów tygodniowo do ośrodków dializ w celu wykonywania zabiegów;
Nowoczesna technologia wykorzystywana w telemedycynie sprawia, że specjaliści mają podgląd na sesję terapii domowej pacjenta, dzięki czemu mogą zareagować w razie potrzeby, a pacjent jednocześnie ma poczucie bezpieczeństwa. Pozwala to również zmniejszyć liczbę wizyt w ośrodkach zdrowia podczas pandemii.
Mimo iż choroby nerek zmieniają znacząco życie pacjenta, współczesna technologia i medycyna pozwalają im w możliwie jak najwyższym stopniu zachować dotychczasową aktywność i komfort życia. Poprzez hasło tegorocznych obchodów Światowego Dnia Nerek – Żyj dobrze pomimo choroby nerek – organizatorzy pragną zwrócić uwagę na to, że obecne formy leczenia nerkozastępczego w coraz mniejszym stopniu ingerują w życie pacjenta.
„W Polsce na 20 tys. dializowanych osób, z dializy domowej korzysta jedynie ok. 1,2 tys. Decyzję o wyborze formy terapii podejmuje pacjent wspólnie z lekarzem, w związku z tym ważne jest, aby świadomie podjął wybór, a my musimy mu przedstawić każdą opcję” – podsumowuje prof. Naumnik.