Statystyki pokazują, że rak jajnika to najgorzej rokujący nowotwór ginekologiczny. Na 5-letnie przeżycie w naszym kraju może liczyć ok. 40% chorych. Z uwagi na brak skutecznej profilaktyki, większość z pacjentek trafi do lekarza w stadium zaawansowanym z rozsiewem na inne narządy, kiedy nie ma już szans na wyleczenie choroby. Niestety co siódma kobieta umrze. W dodatku u 80 proc. przypadków choroba powróci.
„W raku jajnika podstawową metodą leczenia jest chirurgia, ale pamiętajmy, że tutaj liczy się doświadczenie i dokładność lekarza. Po operacji pacjentkę czeka leczenie systemowe, które składa się z dwóch – trzech leków. Czekamy na refundację inhibitorów PARP w I linii leczenia, które zrewolucjonizowały możliwości terapii” – tłumaczy dr hab. n. med., Prof. PUM, Anita Chudecka-Głaz, Klinika Ginekologii Operacyjnej i Onkologii Ginekologicznej Dorosłych i Dziewcząt – Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny Nr 2 PUM w Szczecinie. – „Co ważne inhibitory PARP już dziś dostępne dla większości pacjentek w Europie, poza Polską, wydłużają czas do progresji choroby także u pacjentek bez mutacji”.
Dlatego – jak dodaje – rośnie liczba wniosków o RDTL (Ratunkowy Dostęp do Terapii Lekowych) w raku jajnika. „Pacjentki wiedzą, że są leki, które poprawią ich jakość życia, wydłużą czas pomiędzy nawrotami. Trudno im wytłumaczyć dlaczego w naszym programie lekowym nie są one refundowane” – mówi ekspertka.
Rocznie w Polsce rozpoznaje się ponad 3 tysiące przypadków raka jajnika, z czego większość chorych ma trzeci i czwarty stopień zaawansowania choroby w momencie diagnozy.