Pandemia a otyłość Polaków

waga, ktoś się waży na wadze łazienkowej

Podczas pandemii prawie połowa Polaków przybrała na wadze średnio o niemal 6 kilogramów. Obecnie problem nadwagi lub otyłości dotyczy co drugiego mieszkańca Polski. Taki stan rzeczy wynika z mniejszej aktywności fizycznej i „zajadania” stresu związanego z pandemią.

Wielomiesięczna praca w domu, stres i izolacja niewątpliwie zabierają motywację do aktywności fizycznej i dbania o sylwetkę. Ale nie tylko o wygląd tu chodzi, bo nadwaga to przede wszystkim problemy zdrowotne. Zbędne kilogramy mogą doprowadzić m.in. do chorób układu krążenia czy cukrzycy.

„Z badań ankietowych, które zostały przeprowadzone przez agencje badawczą IPSOS wynika, że w trakcie pandemii aż 42 proc. Polaków przybrało na wadze – średnio 5,7 kg. Dodatkowo badanie Dailyfruits pokazuje, że aż 44% Polaków przytyło w okresie pracy zdalnej. I tu najczęściej deklarowany przyrost masy ciała był na podobnym poziomie, tj. między 4 a 6 kilogramów. Obecnie problem nadwagi lub otyłości dotyczy co drugiego mieszkańca Polski” – wyjaśnia Katarzyna Lichosik, dietetyk i edukator żywieniowy TU Zdrowie.

Na wadze przybieramy wówczas, gdy dostarczamy więcej kalorii niż potrzebujemy. Warto więc wiedzieć, w jaki sposób organizm zużywa energię dostarczaną w pożywieniu.

„To na co mamy wpływ, to aktywność fizyczna i oczywiste jest, że im więcej się ruszamy, tym więcej spalamy. Ponadto kalorie zużywamy na podstawową przemianę materii (PPM). Możemy ją wyliczyć na podstawie wzorów lub gotowych kalkulatorów. Jest to ilość kalorii, która jest nam potrzebna dla zachowania podstawowych funkcji życiowych. Oprócz tego energię wydatkujemy na termiczny efekt pożywienia (TEF) czyli to, co przeznaczamy na strawienie i wchłonięcie składników odżywczych. Jest on podyktowany nie tylko konkretnym rodzajem pożywienia, ale również predyspozycjami genetycznymi. Najbardziej energochłonne są białka – aby je zmetabolizować, potrzebujemy aż 20% energii z tego, co zjedliśmy. Na węglowodany potrzebujemy 5 do 20%, a na tłuszcze tylko 4%. Tłuszcze są więc najbardziej kaloryczne, a jednocześnie ich metabolizm pochłania najmniej energii, dlatego są one największym dostarczycielem zbędnych kilogramów” – tłumaczy Katarzyna Lichosik.

Kolejnym problemem, na który zwracają uwagę dietetycy, jest „zajadanie” stresu związanego z pandemią. Problemy emocjonalne, lęk o zdrowie czy utratę pracy powoduje, że jemy nie tylko wówczas, gdy jesteśmy głodni, ale także po to, aby sprawić sobie chwilową przyjemność albo się uspokoić.

„Jeśli zaspokajamy głód emocjonalny, bardzo często spożywamy nadmiar kalorii i po prostu tyjemy. Głód fizjologiczny można zaspokoić dowolnym produktem – kiedy zjemy posiłek, czujemy się syci. Natomiast głód emocjonalny najczęściej jest głodem na coś konkretnego, czyli na przykład na czekoladę i dopóki jej nie zjemy, wciąż będziemy czuć niedosyt. Trzeba więc nauczyć się rozróżniać te dwa rodzaje głodu. Głód fizjologiczny daje sygnały płynące z organizmu, czyli czujemy 'ssanie’ w żołądku po dłuższej przerwie od jedzenia. Natomiast emocjonalny głód możliwy jest tuż po posiłku, jest potrzebą natychmiastową i trudno go zaspokoić dowolnym produktem” – dodaje Lichosik.

Ważnym, choć nie zawsze dostrzeganym problemem wpływającym na wagę jest też niewystarczająca ilość snu. Im mniej śpimy, tym bardziej zaburzamy naszą gospodarkę hormonalną.

„Kiedy jesteśmy niewyspani, zaburzone jest wydzielanie hormonów głodu i sytości. To powoduje, że sięgamy po bardziej kaloryczne posiłki. Badania wykazały też, że kiedy jesteśmy zmęczeni, potrafimy spożyć nawet o 380 kilokalorii więcej na dobę” – alarmuje Katarzyna Lichosik i dodaje, że wrogiem prawidłowej diety jest również stres. – „Im bardziej się stresujemy, tym więcej kortyzolu 'zalewa’ nasz organizm. To to z kolei przekłada się na większy apetyt na słodkie produkty, a jednocześnie mniejsze zapotrzebowanie na energię”.

Nadwaga i otyłość niosą za sobą ryzyko rozwoju wielu chorób przewlekłych, takich jak schorzenia układu krążenia i układu oddechowego, cukrzycy typu 2, nadciśnienia tętniczego i niektórych nowotworów. W efekcie skutkuje to większymi nakładami na opiekę zdrowotną.

„Osoby u których zdiagnozowano cukrzycę typu 2, dnę moczanową, nadciśnienie tętnicze czy osteoporozę są szczególnie narażone na powikłania związane z niewłaściwym odżywianiem. Ważne jest to, co i w jakich ilościach jedzą, ponieważ ma to wpływ na utrzymanie odpowiedniej wagi ciała, akceptowalnych poziomów cukru, wydolności nerek, właściwego ciśnienia tętniczego. Innymi słowy – dobrze dobrana dieta hamuje rozwój choroby i daje dużą szansę na lepszą jakość życia” – wyjaśnia Edyta Jacyna, konsultant medyczny TU Zdrowie.

Kapitał na Zdrowie