„Ratownik medyczny ofiarą systemu”, „Karetka bez ratownika to tylko samochód” czy „Jeszcze niedawno bohaterowie, teraz nikomu niepotrzebni” – z takimi hasłami wyszli na ulicę rozżaleni ratownicy medyczni. Protest odbywał się m.in. przed Ministerstwem Zdrowia, w Krakowie i Wrocławiu.
Dlaczego ratownicy medyczni zdecydowali się na protest? „Zamiast podwyżek rząd szykuje nam obniżki pensji. Tak odwdzięczają się nam dziś za walkę z pandemią na pierwszej linii frontu” – uważają. Wszystko dlatego, że w ustawie o płacy minimalnej w systemie ochrony zdrowia zostali zakwalifikowani do grupy „inne zawody medyczne”. „To oznacza, że dla niektórych z nas płaca nie tyle spadnie, tylko będzie jeszcze niższa od poziomu sprzed czterech lat” – twierdzi jeden z protestujących.
Ratownicy domagają się m.in. wzrostu wynagrodzeń oraz powołania samorządu. Warto przypomnieć, że ratownicy są jedyną grupą zawodową, która nie ma swojej izby. Jej powstania domagają się już od kilku lat. W projekcie ustawy o zawodzie ratownika medycznego zapisano taką możliwość.
Dziś średnia pensja ratownika wynosi 3-4 tys. netto, dlatego wielu z nich decyduje się na pracę w nadgodzinach. Jak podkreślali protestujący praca po 300-400 godzin w miesiącu nie jest wśród nich wyjątkiem. W dodatku właśnie odebrano im 1600 zł (brutto) tzw. dodatku covidowego.
„To nie jest takie proste legislacyjnie, ale postaramy się by te pieniądze były stałym elementem wynagrodzenia ratowników” – obiecywał tymczasem Adam Niedzielski, minister zdrowia.
W resorcie trwają rozmowy,, z udziałem wiceministra Waldemara Kraski, w tej sprawie.
Obecnie zawód ratownika medycznego wykonuje 19 901 osób, z czego 14 950 ratowników medycznych udzielało medycznych czynności ratunkowych w zespołach ratownictwa medycznego, a pozostałe 3 802 udzielało świadczeń opieki zdrowotnej w szpitalnych oddziałach ratunkowych.