Wartość rynku prywatnej opieki zdrowotnej w Polsce wzrośnie o ok. 11% r/r do 61,3 mld zł w 2021 r., wynika z prognoz firmy PMR. Oznacza to, że Polacy wydadzą na prywatną opiekę zdrowotną o ponad 2 mld zł więcej niż w ostatnim roku przed pandemią, tj. w 2019 r.
Jeszcze w I połowie br. PMR prognozował, że w 2021 r. rynek prywatnej opieki zdrowotnej wróci na ścieżkę wzrostu i zwiększy swoją wartość o ponad 10%. Obecnie PMR oczekuje, że dynamika wzrostu wyniesie ok. 11%. Wyższa prognoza dla branży to m.in. efekt podniesionej prognozy wzrostu PKB Polski w tym roku – z 3,8% r/r oczekiwanych wcześniej do ponad 5% obecnie.
Ekonomiści PMR oceniają również, że w 2021 r. nastąpi wzrost prywatnej konsumpcji, a sytuacja na rynku pracy nadal powiązana będzie z sytuacją epidemiczną.
„Stopa bezrobocia w pierwszych miesiącach roku pozostawała na podwyższonym – choć nieznacznie – w stosunku do sytuacji przed pandemią poziomie, w związku z niekorzystną sytuacją finansową części przedsiębiorstw i nadal obowiązującymi obostrzeniami” – powiedziała senior analyst PMR Justyna Zagórska w rozmowie z ISBnews.
„W efekcie tych czynników, jak również w wyniku powrotu pacjentów do leczenia oraz nagromadzenia się problemów zdrowotnych, spodziewamy się, że rynek prywatnej opieki zdrowotnej, uwzględniający opłaty ponoszone bezpośrednio z kieszeni pacjenta, w ramach abonamentów medycznych i ubezpieczeń zdrowotnych oraz wydatki na leki i nie-leki, wzrośnie w 2021 r. o około 11%” – dodała.
Z raportu PMR „Rynek prywatnej opieki zdrowotnej w Polsce 2021” wynika, że w 2019 r. rynek prywatnych usług medycznych był w Polsce wart 58,9 mld zł, w 2020 r. ze względu na pandemię COVID-19 nastąpił spadek o 6,3% do 55,2 mld zł. Przyrost wartości rynku o 11% oznaczałby, że w 2021 r. rynek urósłby do 61,3 mld zł.
W związku z ciągle wysokim stopniem niepewności co do przebiegu kolejnej fali COVID-19 jesienią 2021 r., zdaniem Zagórskiej ciężko jest jednoznacznie stwierdzić, jaki dokładnie wpływ będzie ona miała na rynek prywatnej opieki zdrowotnej.
„Spodziewamy się, że w przypadku jej łagodniejszego przebiegu niż poprzednich fal, wpływ na rynek prywatnej opieki zdrowotnej będzie mniejszy. Część pacjentów, która nie będzie musiała skorzystać z procedur medycznych w trybie pilnym, może zrezygnować z nich w ogóle lub odłożyć je w czasie, co w rezultacie będzie generowało coraz większy dług zdrowotny. W naszej opinii jednak, efekt kolejnej fali będzie coraz mniej odczuwalny” – powiedziała Zagórska.
Dodała, że w najnowszym badaniu PMR przeprowadzonym w sierpniu 2021 r. wśród placówek medycznych świadczących prywatne usługi medyczne ponad połowa świadczeniodawców wskazała, że zaobserwowała w I połowie 2021 r. wzrost liczby pacjentów opłacających usługi na miejscu – w tzw. trybie FFS – w porównaniu do I połowy 2020 r.
PRM oczekuje, że pomimo kryzysu spowodowanego koronawirusem, wydatki Polaków na zdrowie będą systematycznie rosły. W latach 2021-2026, średniorocznie rynek prywatnej opieki medycznej będzie rósł w tempie 7%.
W kolejnych latach wzrosty rynku prywatnej opieki zdrowotnej napędzane będą głównie przez konsumpcję gospodarstw domowych, wspieraną przez odbudowę dobrej z perspektywy pracowników sytuacji na rynku pracy.
„Sukcesywna poprawa sytuacji ekonomicznej gospodarstw domowych wraz z odbudowaniem ufności konsumenckiej powinny przełożyć się na zwiększone wydatki konsumenckie, w tym na prywatne nakłady na zdrowie” – oceniła Zagórska.
„Nie bez znaczenia pozostaje również czynnik demograficzny, a więc malejąca liczba osób w wieku produkcyjnym i przedprodukcyjnym oraz rosnąca liczba osób w wieku poprodukcyjnym, będących znaczącą grupą konsumentów wyrobów i usług związanych z ochroną zdrowia” – zaznaczyła.
Ekonomistka PMR oceniła ponadto, że w najbliższych latach przewidywana jest podwyższona inflacja, co będzie miało wpływ również na ceny wyrobów medyczno-farmaceutycznych oraz usług związanych ze zdrowiem, a w efekcie na prognozowaną wartość rynku.
„Zakładamy, że w latach 2021-2026 wartość całkowitego rynku prywatnej opieki zdrowotnej będzie rosła w tempie 7% średniorocznie. Należy jednak zaznaczyć, że segmenty związane ze świadczeniem usług bezpośrednio pacjentom – czyli FFS, abonamenty, ubezpieczenia – będą rozwijać się szybciej niż cały rynek, czyli w tempie ok. 9% r/r” – powiedziała analityczka PMR.
W ocenie Zagórskiej, czynnikiem ryzyka dla prognozy pozostaje kwestia realizacji rządowego planu zakładającego zwiększenie nakładów publicznych na ochronę zdrowia, wedle określonego w ustawie ich udziału w PKB.
„W kontekście pandemii koronawirusa, kwestia skali i obszarów finansowania publicznej służby zdrowia w przyszłości stoi pod znakiem zapytania, choćby ze względu na pogorszenie się kondycji budżetu państwa” – powiedziała.
„Z uwagi na substytucyjny charakter, zakładany wzrost wydatków na publiczną służbę zdrowia powinien być czynnikiem ograniczającym tempo wzrostu prywatnych wydatków konsumentów” – dodała Zagórska.
Firma PMR oceniła również, że w okresie pandemii najbardziej ucierpiały małe przychodnie, a także stomatologia, diagnostyka obrazowa i rehabilitacja.
„Na rynku prywatnej opieki zdrowotnej, w związku z pandemią koronawirusa w 2020 r., najbardziej ucierpiał segment związany z wizytami odpłatnymi na miejscu, gdyż osoby, które nie musiały pilnie poddać się procedurze medycznej, w dużej mierze zrezygnowały z wizyt u lekarzy” – powiedziała Zagórska.
„Spośród tego rodzaju świadczeń pandemia najbardziej dotknęła sektor usług stomatologicznych, diagnostykę obrazową oraz rehabilitację. Do nowej rzeczywistości trudniej było dostosować się zwłaszcza mniejszym podmiotom, które posiadają zwykle jeden strumień przychodów” – zaznaczyła.
Zagórska oceniła, że chociaż w II połowie 2020 r. polski system opieki medycznej zaczął już udzielać świadczeń medycznych w szerszym zakresie niż miało to miejsce w czasie lockdownu, to odrobienie przestoju spowodowanego koronawirusem – zaległe operacje, zabiegi i wizyty lekarskie – nie było możliwe do końca 2020 r.
„Przepustowość placówek medycznych miała swojego ograniczenia, a wzrost cen nie był w stanie w pełni zrekompensować tej luki. Dodatkowo system został obciążony kolejną falą zachorowań na jesieni 2020 r.” – wyjaśniła.
(ISBnews)