26 lekarzy z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu złożyło wypowiedzenia, a kolejni rozważają odejście. „Robimy to w poczuciu odpowiedzialności za bezpieczeństwo pacjentów” – tłumaczą.
Do piątku (1 października) wypowiedzenia złożyło 26 lekarzy, co na początku przyszłego roku wstrzyma pracę oddziałów: pediatrii, nefrologii, pulmonologii z alergologią, reumatologii i unikatowego w skali całego kraju Oddziału Leczenia Żywieniowego.
„To wynik naszej walki o lepsze warunki pracy, którą toczymy od 2018 r. Ostrzegaliśmy wówczas byłego już ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, że jeśli dramatyczna sytuacja dziecięcych szpitali klinicznych nie poprawi się, lekarze będą masowo odchodzić do innych placówek ochrony zdrowia, w tym do sektora niepublicznego. Już wówczas zbyt niskie wyceny wysokospecjalistycznych świadczeń w pediatrii i zbyt mała liczba lekarzy groziła paraliżem oddziałów. Od tego czasu nic się nie zmieniło i w październiku b.r. po raz pierwszy w historii dyrektor naszego szpitala podpisał grafik z niezapełnionymi dniami dyżurowymi” – podkreślają członkowie Oddziału Terenowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu.
Dyżurów nie wezmą także lekarze rezydenci, którzy solidarnie z trwającym od 11 września 2021 r. Protestem Medyków wypowiedzieli klauzulę opt-out.
W piątek wieczorem, w poczuciu odpowiedzialności za bezpieczeństwo pacjentów, którego nie da się zapewnić w obecnych warunkach finansowania ochrony zdrowia, wypowiedzenie złożył również dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu prof. Krzysztof Fyderek.
Lekarze z Prokocimia od lat łatali powiększające się dziury w grafikach, biorąc dyżury kosztem swoich rodzin i czasu wolnego. Mimo iż, opiekują się małymi pacjentami z najbardziej skomplikowanymi chorobami, nie mogą liczyć na godne zarobki.
Zgodnie z nowelizacją ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych, lekarze specjaliści zatrudnieni w oparciu o umowę o pracę zarabiają miesięcznie 6769 zł brutto, czyli 38 zł brutto za godzinę. Lekarz z 10-letnim stażem pracy może liczyć na niewiele więcej, bo 45 zł brutto.
Tymczasem rezydent tzw. specjalizacji priorytetowej, który dodatkowo podpisał umowę lojalnościową na odpracowanie dwóch lat po specjalizacji w publicznej ochronie zdrowia, może liczyć na 34 zł brutto za godzinę, czyli zaledwie 4 zł za godzinę mniej niż lekarz specjalista. To może dodatkowo demotywować do pracy lekarzy specjalistów, tak oddanych swoim pacjentom.
„Już trzy lata temu, przedstawiając ministrowi Łukaszowi Szumowskiemu katastrofalną sytuację dziecięcych szpitali klinicznych, ostrzegaliśmy, że lekarze specjaliści będą odchodzić ze szpitali, a na ich miejsce zabraknie chętnych. Dla poprzedniego pokolenia lekarzy praca w szpitalu klinicznym była nobilitacją i prestiżem. Dziś nikt tak o niej nie myśli, a młodzi lekarze już na etapie rezydentury szukają sobie miejsc pracy poza szpitalem” – mówią lekarze z Oddziału Terenowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu.
„Same łóżka nie leczą. W Polsce za katastrofalny stan systemu ochrony zdrowia obarcza się lekarzy. Tymczasem lekarz, podobnie jak pacjent, jest tylko ofiarą tego systemu” – podkreśla dr Krzysztof Bukiel, Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.