Czy po dwóch latach epidemii w końcu wiemy, jak wygląda ścieżka diagnostyczno-terapeutyczna pacjenta z COVID 19? A jak powinna wyglądać? „Przede wszystkim pacjenci powinni dostać krótką instrukcję „obsługi samego siebie”, żeby wiedzieli kiedy zgłosić się do lekarza, a kiedy już wezwać karetkę. Niestety mamy ogromny chaos informacyjny” – uważa Michał Sutkowski, prezes warszawskich Lekarzy Rodzinnych.
Jak podkreślał Waldemar Kraska, wiceminister zdrowia, obecnie resort kładzie nacisk na przesunięcie ciężaru ze szpitali na opiekę ambulatoryjną. „Obecnie dzięki szerokiej dostępności różnych testów już ta diagnostyka powinna być szybsza. Zdecydowaliśmy także, że jednym z priorytetów będzie ułatwienie dostępu do systemu dla wszystkich pacjentów. Ta decyzja z tego tygodnia o uwolnieniu 5 tysięcy łóżek covidowych na rzecz innych chorych jest tego wyrazem” – wyjaśniał Kraska podczas debaty zorganizowanej w ramach XVI Forum Organizacji Pacjentów.
Z kolei prof. Jerzy Jaroszewicz, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych w Bytomiu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego oraz członek Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, podkreślał, że ścieżka pacjenta zaczyna się od objawów, a te w każdej fali pandemii się zmieniały. O ile początkowo koronowirusa wiązano z kaszlem, gorączką czy utratą węchu i smaku, to w kolejnych miesiącach częściej pojawiały się bóle mięśni i uczucie zmęczenia, to teraz dominują bóle głowy i katar.
„Dlatego należy obecnie testować każdego pacjenta, który ma objawy jakkolwiek przypisane do COVID-19” – podkreślał prof. Jaroszewicz. – „Testy są dostępne i jest ich kilka rodzajów, ale trzeba je umiejętnie stosować. Testy antygenowe nie nadają się do testowania osób bezobjawowych, ale już u chorych objawowych są bardzo czułe. Z kolei testy serologiczne nie nadają się do diagnostyki świeżej fazy choroby, a raczej do stwierdzenia, czy pacjent w przeszłości chorował”.
Powołując się na polskie wyniki z bazy SARSter (wystartowała ona w czerwcu 2020 roku) wyliczał jakie są czynniki ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19. „Te grupy powinny być od początku pod kontrolą lekarską. Nie ma żadnych wątpliwości, że śmiertelność z powodu koronawiusa wzrasta wraz z wiekiem, u osób powyżej 60 r.ż., u osób z wielochorobowością, a u pacjentów onkologicznych – szczególnie po 60. r.ż. – śmiertelność z powodu COVID-19 sięga ok. 30 proc.” – wyliczał ekspert.
Jak tłumaczył dopóki u tych chorych saturacja nie spada poniżej 94 proc., powinniśmy mówić o opiece w warunkach ambulatoryjnych. „To jest stadium, gdzie jest szansa zatrzymać postęp choroby dzięki zastosowaniu leków przeciwwirusowych. U pacjentów z ryzykiem ciężkiego przebiegu takie leczenie powinno być wdrożone jak najszybciej” – wyjaśniał prof. Jaroszewicz.- „Nowe leki doustne działają jeśli zostaną podane w ciągu 5 dni od zakażenia”.
Jednak eksperci widzą tu dwa zagrożenia. „Czasami bardzo trudno jest określić kiedy pacjent zachorował. Zdarzają się też przypadki kiedy w ogóle nie można się do przychodni dodzwonić” – nie ukrywał Sutkowski. – „Poza tym leki na COVID-19 muszą być w Polsce faktycznie dostępne, a obecnie są dostępne jedynie w teorii”.
Przypomnijmy, że zarówno lek Molnupirawir (Lagevrio) produkowany przez firmę Merck, jak i Paxlovid produkowany przez koncern Pfizer, zgodnie z decyzją ministra zdrowia Adama Niedzielskiego może być zamawiany nie tylko przez szpitale, ale również placówki podstawowej opieki zdrowotnej (POZ). Dostawy są realizowane są poprzez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych (RARS) w cyklu 48h za pośrednictwem hurtowni farmaceutycznych. Warunkiem realizacji dostawy jest złożenie prawidłowego zamówienia w Systemie Dystrybucji Szczepionek (SDS).
Oba to doustne leki przeciwwirusowe. EMA zaleciła dopuszczenie do obrotu preparatu Paxlovid dla dorosłych, którzy nie wymagają dodatkowego tlenu i są w grupie zwiększonego ryzyka.
Paxlovid zawiera dwie substancje czynne: PF-07321332 i rytonawir, w dwóch różnych tabletkach. PF-07321332 zmniejsza zdolności SARS-CoV-2 (wirusa wywołującego COVID-19) do namnażania się w organizmie, podczas gdy rytonawir przedłuża działanie PF-07321332, umożliwiając jego dłuższe pozostawanie w organizmie na poziomach wpływających na namnażanie się wirusa. Badania kliniczne wykazały, że PF-07321332/rytonawir ogranicza ryzyko hospitalizacji lub zgonu o 89% (w ciągu trzech dni od wystąpienia objawów) i 88% (w ciągu pięciu dni od wystąpienia objawów) w porównaniu z placebo, a w grupie leczenia nie odnotowano żadnych zgonów.
Z kolei Molnupirawir ma działanie przeciwwirusowe, wobec czego jego działanie jest ograniczone do początkowej fazy COVID-19, kiedy to występuje intensywna replikacja SARS-CoV-2. Lek nie działa na mechanizmy immunologiczne zachodzące w drugiej fazie COVID-19.