Czy polski system ochrony zdrowia jest gotowy na przyjęcie uchodźców z Ukrainy?

„Polskie szpitale, a szczególnie te położone na wschodzie, stają się szpitalami przyfrontowymi. Musimy sobie to powiedzieć jasno. Nie wiem czy jesteśmy na to gotowi, bo rezerw nie ma, a spodziewamy się ogromnego napływu pacjentów” – nie ukrywa prof. hab. n. med. Mariusz Bidziński, konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii onkologicznej.

„Ośrodek w Lublinie zakładał, że 'da radę’ przyjąć wszystkie pacjentki, które się do nich zgłoszą. Nie dał. Już w zeszłym tygodniu już była prośba o przyjęcie 9 chorych onkologicznie kobiet” – dodaje prof. Anita Chudecka-Głaz, konsultant wojewódzki w dziedzinie ginekologii onkologicznej.

Jak mówiła do jej kliniki – Kliniki Ginekologii Operacyjnej i Onkologii Ginekologicznej Dorosłych i Dziewcząt SPSK 2 Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego – ma „na dniach” trafić jedna pacjentka z Ukrainy. „A przypominam, że z powodu pandemii koronawirusa część zabiegów planowych trzeba było przełożyć. U mnie dzisiaj kolejka sięga 3 miesięcy, mimo iż wykonujemy znacznie więcej niż zwykle, bo kilkanaście, operacji dziennie” – wyjaśnia w rozmowie z ISBzdrowie.

Warto przypomnieć, że do tej chwili Polska przyjęła 1,2 mln uchodźców z Ukrainy, a szacuje się, że będzie ich nawet 3-4 mln.

„Biorąc pod uwagę, że to głównie kobiety i dzieci to oznacza, że trzeba liczyć, że wszystkie te osoby będą potrzebowały pomocy medycznej” – podkreśla Krzystof Łanda, b. wiceminister zdrowia, założyciel Fundacji Watch Health Care.

Ministerstwo zdrowia już zagwarantowało im leczenie takie same jak obywatelom Polski, w tym dostęp do programów lekowych stosowanych głównie w onkologii.

„To z pewnością obciąży nasz system zdrowia i wydłuży kolejki. Kadr brakuje nie od dziś” – podkreśla prof. Ewa Kalinka, kierownik Kliniki Onkologii w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki.

ISBzdrowie zapytało więc czy ratunkiem nie mogłyby być kadry medyczne z Ukrainy. „To jest na pewno jakiś pomysł. Może warto rozważyć przyznanie im czasowego prawa wykonywania zawodu? Te osoby mogłyby być pomocne chociażby w porozumiewaniu się z pacjentami, bo znają język ukraiński” – uważa prof. Kalinka.

Innym pomysłem – zdaniem ekspertów – byłoby ściągnięcie personelu z innych krajów Unii i stworzenie czegoś w rodzaju szpitalu tymczasowych dla uchodźców wojennych.
Wszyscy jednocześnie podkreślali, że potrzebne są rozwiązania systemowe. „Ruch jest więc po stronie Ministerstwa Zdrowia” – podsumowuje Łanda.