„Nie będziemy mieli ochrony zdrowia na europejskim poziomie – a tego oczekują pacjenci – jeśli ciągle wydajemy 4,8 proc. PKB. A Ministerstwo zdrowia powtarza, że mamy ustawę 6 proc. PKB, że chce przeznaczać 7 proc. – to czysta polityczna propaganda. Niestety mam wrażenie, że przedstawiciele resortu zdrowia sami w nią uwierzyli” – mówi w rozmowie z ISBzdrowie Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Jak podkreśla średnia unijna już dawno minęła ósemkę i idzie jeszcze wyżej, a my nie możemy się przebić przez poziom 5 proc. PKB na zdrowie.
„W dodatku przy tak niskich nakładach ciągle do koszyka świadczeń dokładane są kolejne procedury, to tylko pogłębia kryzys. A postrzeganie ochrony zdrowia przez pryzmat polityki utrudnia znajdowanie porozumienia” – podkreśla.
Przykładem jest chociażby ustawa o jakości i bezpieczeństwie pacjenta, która miała m.in. wprowadzić system no-fault.
Kontrowersje budzą przede wszystkim trzy obszary dotyczące zgłaszania zdarzeń niepożądanych, systemu kompensacji oraz dostępu do danych zbieranych w Rejestrze Zdarzeń Niepożądanych.
Zdaniem Jankowskiego zaproponowana forma ustawy uderza w tzw. dobrych lekarzy, ponieważ nie będą oni zgłaszać zdarzeń niepożądanych, „bo zgłoszenie do rejestru może być potraktowane jako donos na siebie, a nikt nie zagwarantuje, że to tego rejestru za chwilę nie zajrzy prokurator i nie potraktuje zgłoszenia tego lekarza jako automatyczne przyznanie się do winy”.
„My nie będziemy zgłaszać zdarzeń niepożądanych w takiej liczbie i w takim odsetku dlatego, że ustawa nie gwarantuje nauki, gwarantuje jedynie złagodzenie kary” – mówił Jankowski.
Jak dodaje w rozmowie z nami liczy, że ta ustawa zostanie zawetowana przez prezydenta.