Rozmowa z dr Krzysztofem Łandą – lekarzem, wiceministrem zdrowia w latach 2015-2017, przewodniczącym Komisji Zdrowia Business Centre Club, ekspertem do spraw oceny technologii medycznych
Celem wdrożenia programu szczepień przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego, czyli przeciwko HPV, jest głównie prewencja raka szyjki macicy. Za blisko 90% zachorowań na nowotwory szyjki macicy w naszym kraju odpowiadają dwa typy tego wirusa: HPV 16 i 18. Mamy też dwa rodzaje szczepionek. Czym one się różnią?
Na rynku mamy dwie szczepionki: 2-walentną oraz 9-walentną. Ta pierwsza zawiera dwa typy antygenów przeciwko najczęstszym typom wirusa występującym w populacji polskiej, które powodują raka szyjki macicy oraz dysplazję. W tej drugiej mamy dodatkowo antygeny innych typów, w tym dające dodatkową ochronę przed kłykcinami kończystymi. Jeżeli chodzi o zapobieganie rakowi szyjki macicy i dysplazji, to obydwie szczepionki mają zbliżoną skuteczność. W tej chwili dysponujemy już danymi dotyczącymi efektywności praktycznej, czyli z rejestrów i różnego rodzaju badań czwartej fazy, które potwierdzają, że ochrona jest taka sama. Wynika to prawdopodobnie z bardzo dobrego adiuwantu w szczepionce dwuwalentnej oraz z odporności krzyżowej. Polega to na tym, że jeśli zaszczepimy się przeciwko typom 16 i 18, to również w dużym stopniu jesteśmy chronieni przed innymi typami, które „wyglądają” podobnie.
Taka jest właśnie opinia Światowej Organizacji Zdrowia i Rady Przejrzystości działającej przy prezesie Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Skąd zatem, panie Doktorze, wzięły się wątpliwości niektórych specjalistów, chcących szczepić wielowalentnymi, droższymi szczepionkami?
Niektórzy skupiają się na podstawach fizjopatologicznych, natomiast nie biorą pod uwagę efektów z badań klinicznych, czyli przedkładają niedoskonałe teorie nad dowody naukowe. To nie jest EBM (Evidence-Based Medicine, medycyna oparta na dowodach naukowych). A efekty zostały zmierzone zarówno w badaniach randomizowanych, jak i w realnej praktyce. Mamy dane z takich krajów jak Australia czy Wielka Brytania, gdzie szczepienie dziewczynek trwa od 14 lat i dłużej, i wiemy, że zapobieganie rakowi szyjki macicy i dysplazji potwierdza wyniki uzyskiwane w badaniach randomizowanych. Nie ulega wątpliwości, że szczepionka dwuwalentna jest bardzo skuteczna. Niektórzy rzeczywiście twierdzą, że szczepionka dziewięciowalentna jest lepsza od dwuwalentnej, ale w medycynie trzeba to udowodnić, czyli przeprowadzić badania o charakterze dowodu naukowego, np. przeprowadzając wysokiej jakości badanie randomizowane bezpośrednio porównujące dwa preparaty. Takie porównanie bezpośrednie nazywane jest „head to head”. Z przyczyn, których można się tylko domyślać, takiego badania dotąd nie przeprowadzono i nie słyszałem, żeby takowe planowano przeprowadzić.
Trzeba zwrócić uwagę na koszty i zadać pytanie, czy warta jest „skórka za wyprawkę”? Czy dodatkowa ochrona przed kłykcinami jest warta zapłacenia praktycznie dwukrotnie wyższej ceny za szczepionkę dziewięciowalentną? WHO stoi na dość jednoznacznej pozycji, która jak się wydaje zaskoczyła wielu światowych ekspertów, polityków i lekarzy. WHO zaleca stosowanie jednej dawki szczepionki, ale jak najszerzej. Dzięki temu, niezależnie od tego jaką szczepionkę będziemy stosować, mielibyśmy uzyskiwać ochronę populacyjną, czyli zmniejszyć rozpowszechnienie wirusa w populacji. Moim zdaniem jest to bardzo trafne zalecenie. Świadczą o tym dostępne dowody naukowe.
Tak naprawdę dla sukcesu tego programu najważniejsze jest uzyskanie jak najwyższej wyszczepialności. Chodzi o to, żeby jak najwięcej dziewcząt, chłopców i młodych kobiet zostało zaszczepionych…
Tak, to sedno sprawy. Tym bardziej jest to istotne, że niestety statystyki w Polsce są przygnębiające. Mamy dosyć ponurą rzeczywistość, w której dostęp do ginekologa w ramach finansowania z NFZ jest trudny, a większość kobiet chodzi do lekarza prywatnie. Część kobiet w ogóle się nie bada! Profilaktyczne programy przesiewowe w kierunku raka szyjki macicy i dysplazji kuleją, bo korzysta z nich niewielki odsetek Polek. To wszystko odbija się potem na zdrowiu i nowotwory rozpoznawane są, niestety, bardzo późno… zbyt późno. Dlatego właśnie tak istotne jest wczesne zapobieganie rakowi szyjki macicy i dysplazji, i tak ważny jest program szczepień ochronnych przeciw HPV. Jeśli kobiety nie chcą się badać, to może im pomóc szeroka i łatwo dostępna profilaktyka raka szyjki macicy za pomocą szczepień.
Dysponujemy niezaprzeczalnymi dowodami, że szczepienia przeciw HPV radykalnie, bo nawet w 97% zmniejszają zachorowalność na dysplazję i w około 90% na raka szyjki macicy. Zatem chrońmy siebie i chrońmy całą populację! Powinniśmy jak najszybciej w pełni zrefundować pierwszą dawkę szczepionki przeciwko wirusowi HPV, zgodnie z rekomendacjami WHO, bo ona przyniesie społeczeństwu najwięcej korzyści zdrowotnych. Utrzymywanie w Polsce refundacji 50% jest niewłaściwe i uważam, że jak najszybciej powinniśmy pierwszą dawkę zrefundować w 100%.
Mówiąc prosto, już pierwsza dawka szczepionki może uratować życie.
Może je znacząco wydłużyć. I to nie tylko dziecku, które zostało zaszczepione, ale także wielu innym osobom, które się nie zaszczepią.
Autoryzowany wywiad prasowy przygotowany przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia w związku z wysoką zachorowalnością na raka szyjki macicy w Polsce. Marzec 2023