KIDL walczy o wprowadzenie porady diagnostycznej

Wywiad z Panią Moniką Pintal-Ślimak, prezes Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych
Izba proponuje wprowadzenie tzw. porady diagnostycznej. Chodzi o to, żeby poszerzyć kompetencje diagnostów laboratoryjnych, aby mieli możliwość sami zlecać badania pacjentom, którzy do nich trafiają. Jak miałaby wyglądać taka porada diagnostyczna?
Dużym rozczarowaniem dla środowiska jest brak w ustawie o medycynie laboratoryjnej, która weszła w życie pod koniec ubiegłego roku, zapisów dotyczących porady diagnostycznej. Formułując naszą rekomendację czerpiemy ze wzorów usług, które zostały stworzone w innych zawodach medycznych. Wśród pielęgniarek i położnych jest „porada pielęgniarska”. Farmaceuci świadczą „opiekę farmaceutyczną”, niebawem wprowadzona zostanie usługa „nowy lek”, która w założeniach ma podwyższyć bezpieczeństwo leczenia farmakologicznego.
Proponujemy, by diagnosta laboratoryjny w przypadku pojawienia się na przykład niepokojących wyników, mógł dodatkowo zlecić badania bez konieczności czekania na zlecenie lekarskie. Takie rozwiązanie to przykład jak efektywnie możemy wykorzystać szeroką wiedzę diagnostów, zdobytą na studiach medycznych i w ramach kształcenia podyplomowego. Jesteśmy otwarci na dyskusję o dokształcaniu i rozwijaniu wiedzy, by w jeszcze większym stopniu wspierać lekarzy i pacjentów.  Jestem przekonana, że takie rozwiązanie odciąży lekarzy i zdecydowanie skróci ścieżkę diagnostyczną pacjentów, zwłaszcza tych ambulatoryjnych, skazanych obecnie na wizyty u lekarza w celu uzyskania skierowania na badania, interpretacji wyników, ewentualnie kolejnego skierowania w celu poszerzenia diagnostyki.
Publiczne czy prywatne laboratoria – gdzie wykonuje się więcej badań?
Najważniejsze jest dla mnie, żeby nie dzielić diagnostów na tych z prywatnych laboratoriów i publicznych. Zarówno w jednych jak i drugich pracują diagności laboratoryjni. Sama pracowałam w swojej długiej karierze zawodowej zarówno w laboratoriach prywatnych i publicznych, dlatego jednym celów tej kadencji jest brak podziałów. Krajowa Izba ma działać dla diagnostów, oni muszą czuć to wsparcie.
Na pewno wraz w wejściem w życie sieci szpitali zauważyliśmy tendencję, że większość dyrektorów szpitali jednak chce, żeby laboratorium było jego integralną częścią. Jeżeli laboratorium na certyfikaty jakości, to szpital może liczyć wtedy na wyższy kontrakt z NFZ. Dlatego widzę również dobre strony takich działań. Również w trakcie pandemii dyrektorzy szpitali chcieli posiadać laboratorium coviodowe, żeby jak najszybciej otrzymać wyniki badań.
O jakie zmiany  w diagnostyce laboratoryjnej KIDL wnioskowało lub lobbowało do Ministerstwa Zdrowia?
Lista spraw do załatwienia jest długa począwszy od systemu kształcenia i problem braku kadr, przez wykorzystanie naszych kwalifikacji w systemie, po dążenie do sprawiedliwego kształtowania wynagrodzeń w ochronie zdrowie, a także po kwestie  związane z inwestycjami w rozwój medycyny laboratoryjnej.
Pilnie potrzebujemy też rozporządzenia w sprawie kwalifikacji do kształcenia specjalizacyjnego. Zwracaliśmy uwagę rządzącym, że nowelizacja ustawy o medycynie laboratoryjnej odsyła w kwestii punktów niezbędnych przy kwalifikacji na wymarzoną specjalizację do rozporządzenia, którego nie ma. Brak regulacji może być powodem kwestionowania transparentności naboru przez osoby, które się nie dostały.
Co powinno się zmienić, żeby można było powiedzieć, że potencjał medycyny laboratoryjnej w Polsce jest w pełni wykorzystywany?
Diagności Laboratoryjni po 5 latach studiów medycznych – podobnie jak lekarze – diagności podejmują kształcenie specjalizacyjne w 13 dziedzinach medycyny laboratoryjnej. To świetnie wykształcona grupa zawodowa, która dostarcza danych, od których zależy blisko 70 proc. decyzji lekarskich. Konsekwentnie to podkreślam, ale bez pracy diagnostów laboratoryjnych, nastąpiłby całkowity paraliż szpitali. System zaczyna to dostrzegać. W ślad za tym dostrzeżeniem powinna pójść rewizja współczynników i wzrost wynagrodzeń.
Kluczowym i nadrzędnym celem jest zrozumienie, że rozwój diagnostyki laboratoryjnej może przyczynić się do zwiększenia efektywności systemu opieki zdrowotnej i bezpieczeństwa pacjentów.
Jakie Pani zna dobre praktyki na zachodzie, które można by wprowadzić w Polsce?
Na zachodzie Europy naszą pracę często wykonują lekarze lub farmaceuci ze specjalizacjami z diagnostyki (medycyny) laboratoryjnej. Polska, tworząc w 1977 roku osobny zawód analityka medycznego/diagnosty laboratoryjnego stworzyła dla nas swoiste więzienie. To oznacza, że dziś diagnostów nie da się zastąpić.  Z drugiej strony brak harmonizacji kształcenia i przejrzystego system uznawania kwalifikacji powoduje, że nam nie jest tak łatwo przemieszczać się po krajach UE i czerpać określone wzorce z uwagi na krajową specyfikę
Jak według Pani powinna być finansowana profilaktyka?
Powinna być przede wszystkim dofinansowana. Dziś znaczna część finansowania publiczne przeznaczana jest na leczenie. Ale jak efektywnie leczyć, skoro przed leczeniem jest niedofinansowana diagnostyka? Państwo wydaje ogromne kwoty na leki czy terapie, nie widząc, że diagnostyka i monitorowanie tych terapii w ogromnej mierze opiera się na badaniach laboratoryjnych, czasem bardzo wysokospecjalistycznych. To kwintesencja profilaktyki.
Równolegle do finansowania wskazujemy na rozwój medycyny translacyjnej z diagnostą, jako podstawowym ogniwem na styku metodologii naukowej oraz problematyki klinicznej, rozwój potencjału dydaktycznego oraz naukowego z zakresu medycyny laboratoryjnej, a także wsparcie młodych innowacyjnych przedsiębiorstw z branży diagnostyki laboratoryjnej w zakresie rozwoju aparatury medycznej oraz odczynników diagnostycznych, czy też wsparcie branży IT związanej z rozwojem rozwiązań dla MLD w oparciu o interdyscyplinarne zespoły.