Dańska – Bidzińska: W raku endometrium pilnie potrzebna jest immunoterapia

kobieta siedzi na łóżku w pidżamie, trzyma się za brzuch

Rak endometrium jest najczęściej występującym nowotworem żeńskiego układu rozrodczego. W Europie od 1 do 2 kobiet na 100 zachoruje w ciągu swojego życia na raka trzonu macicy. W UE co roku diagnozę tę słyszy 88 tys. pań. W Polsce zachorowuje 6 tys. osób, czyli 16 kobiet dziennie dowiaduje się, że ma ten typ nowotworu.

Jest 7 co do częstości przyczyną zgonów kobiet w Europie Zachodniej. Zwykle występuje u kobiet powyżej 50 roku życia. W momencie rozpoznania 75 proc. pacjentek ma chorobę ograniczoną do macicy, co jest dobrym rokowaniem, a wskaźnik przeżycia 5-letniego wynosi 90 proc.

Niestety wzrasta także liczba zachorowań – o ile w 1999 roku w Polsce odnotowano 3260 przypadki, to już w 2019 – 6023.

„Co oznacza podwojenie liczby zachorowań. W dodatku, niestety, wzrasta liczba śmiertelność. Szczególnie w grupie starszych pacjentek. Nie do końca wiemy dlatego tak się dzieje” – tłumaczy dr n. med. Anna Dańska – Bidzińska, z II Kliniki Położnictwa i Ginekologii, Oddział Ginekologii Onkologicznej, Szpital Kliniczny WUM im. ks. Anny Mazowieckiej.

Jak jednak mówi ekspertka jedną z przyczyn jest rozproszenie leczenia. Sytuację mają poprawić unity ginekologiczne, których powstanie zapowiada prof. Mariusz Bidziński, krajowy konsultant w dziedzinie ginekologii onkologicznej o czym informowaliśmy: Unity dla nowotworów ginekologicznych najpóźniej w 2024 roku.

W ostatnich latach nastąpiła także zmiana podejścia do leczenia raka endometrium.

„Dziś wiemy, że nie jest to choroba jednorodna. Wyróżniamy 4 podtypy molekularne, a ich określenie pozwala na optymalny wybór leczenia” – wyjaśnia dr Dańska-Bidzińska.

Wśród klinicystów właśnie trwa dyskusja na jakim etapie należy określać typ molekularny. Dzisiaj jest ono refundowane po operacji. Jak więc powinno wyglądać postępowanie?
– biopsja – po rozpoznaniu nowotworu powinno się określić jego typ molekularny
– badanie obrazowe – rezonans miednicy lub/i tomografia jamy brzusznej i płuc
– zaplanowanie leczenia: zakres operacji, leczenie uzupełniające, systemowe itp.

„Najbardziej komfortową sytuacją wydaje się jak najwcześniejsze określenie typu molekularnego, bo to pozwala m.in. na określenie zakresu operacji. Dla przykładu chorych z mutacją pól I wystarczająca jest operacja podczas której usuwana jest macica z przydatkami. A z kolei dla pacjentek z nawrotowym lub zaawansowanym rakiem endometrium, z deficytem naprawy niesparowanych zasad – mismatch repair deficient – dMMR lub z wysoką niestabilnością mikrosatelitarną – microsatellite instability-high – MSI-H, u których doszło do progresji w trakcie lub po terapii opartej na związkach platyny najlepsza jest immunoterapia. Dlatego tak ważne jest określenie typu molekularnego. Bo wtedy będziemy przewidzieć, że np. jeśli dojdzie do progresji choroby, to zastosowanie chemioterapii może okazać się nieskuteczne, a immunoterapia jak najbardziej” – wyjaśnia ekspertka.

Taka sytuacja dotyczy około 30 proc. pacjentek. „W tym typie nowotworu możliwości leczenia są mocno ograniczone. Chore te odpowiadają na chemioterapię w pierwszej linii leczenia na poziomie 60 proc., ale już w II i kolejnych – a zazwyczaj są potrzebne – efektywność leczenia spada do zaledwie 20 proc. i tu właśnie pojawia się miejsce na immunoterapię” – tłumaczy dr Anna Dańska – Bidzińska.

W Europie zatwierdzono dotąd dwie terapie inhibitorami punktów kontrolnych: dostarlimab oraz pembrolizumab. „Te leki są zarejestrowane do leczenia pierwszorzutowego, w monoterapii, a nie tylko w leczeniu przerzutów” – podkreśla dr Dańska-Bidzińska. – „Niestety w Polsce te terapie są niedostępne, bo nie mają refundacji”.

Chociaż – jak pokazywała – ich skuteczność jest wręcz spektakularna. W badaniu GARNET dotyczącym dostarlimabu prowadzonym u pacjentek z rakiem endometrium z cechami niestabilności mikrosatelitarnej aż 42 proc. chorych z nawrotami choroby lub zaawansowanym nowotworem uzyskało odpowiedź na leczenie, a u 55,6 proc. uzyskano kontrolę choroby.

„Co ważne to leczenie jest bardzo dobrze tolerowane przez chore, bo zaledwie w 3 proc. przypadków trzeba było przerwać leczenie i daje bardzo dobre i długotrwałe odpowiedzi. A kolejne doniesienia tylko potwierdzają wysoką skuteczność tego leczenia” – podkreśla Dańska-Bidzińska.

Zanotowano podczas konferencji Onkologia 2023 – perspektywy. XIV edycja