Prof. Koper: W raku piersi jest jeszcze wiele do zrobienia

sylwetka kobiety, widok bokiem na pierś i jej budowę

„Świadomość pacjentek z rakiem piersi na przestrzeni lat bardzo się zmieniła. Chore chcą wiedzieć więcej o standardzie i możliwościach leczenia ich choroby. Chcą być świadomymi uczestnikami procesu terapeutycznego” – podkreśla prof. dr hab. n. med. Krzysztof Koper, Ordynator Oddziału Klinicznego Onkologii A, Centrum Onkologii w Bydgoszczy, w rozmowie z ISBzdrowie pytany jak zmieniła się sytuacja chorych z rakiem piersi. – „Kolejną rzeczą, której nie sposób nie zauważyć jest to, że przybywa pacjentek. W ciągu ostatnich 10 lat ich liczba wzrosła o 2,5 razy”– dodaje ekspert.

Czy w takim razie zwiększyły się kolejki? Niedawno specjaliści z Centrum Onkologii w Warszawie przyznali, że chore z rakiem piersi muszą czekać na operację 4-6 miesięcy.
U nas w ośrodku nie. Wszystko zależy od tego jaką diagnostykę już przeprowadzono. Jeśli mówimy o kimś kto od lekarza rodzinnego dostał właśnie kartę DiLO z wpisem ‘podejrzenie raka piersi’ to wizytę w poradni możemy mu zaproponować w połowie lipca. Potem wszystko zależy od tego jak szybko uda się przeprowadzić badania diagnostyczne. Absolutną podstawą są badania molekularne i histopatologiczne. Zazwyczaj trwa to kilka tygodni. Potem odbywa się konsylium podczas którego ustalamy plan leczenia, w tym datę operacji. Ta zazwyczaj odbywa się w ciągu 2-3 tygodni od konsylium. Podobnie jest jeśli chodzi o chemioterapię. Tu stosujemy schematy jednodniowe w naszym ośrodku, więc pacjentka może być przyjęta niemalże z dnia na dzień. Szczególnie jeśli chodzi o leczenie neoadiuwantowe lub paliatywne. Reasumując – maksymalnie trwa to 3 miesiące od momentu podejrzenia nowotworu. Pewnie dla pacjentów to i tak za długo.

Czy przyczyną jest także brak personelu?
Oczywiście. Lekarzy, także onkologów, jest stanowczo za mało. Na jednego onkologa przypada średnio 50-60 chorych dziennie. Oczywiście rozumiem, że nikt z nas nie chciałby być tym, 60 pacjentem w kolejce. Ale proszę sprawdzić jakie są terminy do hematologa. Wątpię czy uda się znaleźć termin jeszcze w tym roku. Młodzi lekarze nie chcą wybierać tych specjalizacji, bo są zbyt obciążające psychicznie. Wolą łatwiejszą ginekologię, endokrynologię – czyli te dziedziny, gdzie mocno rozwinięty jest sektor prywatny. Brakuje też pielęgniarek, sekretarek medycznych itp. personelu medycznego.

Jak pandemia COVID-19 wpłynęła na leczenie raka piersi?
Zdecydowanie zgłasza się więcej pacjentek i rozpoznajemy nowotwory w bardziej zaawansowanych stadiach. Poza tym liczba zachorowań onkologicznych systematycznie rośnie. A jednocześnie zmieniła się bardzo świadomość chorych – każdy chce być przyjęty szybko i potraktowany jednostkowo i wyjątkowo… Myślę więc, że i tak radzimy sobie w miarę dobrze.

Wspominał Pan o badaniach molekularnych – to nie jest standard w leczeniu raka piersi…
Jeszcze nie. Na razie statut BRCA sprawdzamy u zaawansowanych chorych, ale już niedługo te badania staną się obowiązującym standardem u wszystkich. I to dobrze, bo znamy coraz więcej punktów kontrolnych w raku piersi, a dzięki temu leczenie może być coraz bardziej precyzyjne i celowane, ale do tego potrzebna jest dokładna diagnostyka. Nowoczesne leki niejako „wymuszają” by coraz dokładniej określać typ molekularny nowotworu.

No właśnie. Skoro jesteśmy przy lekach. Z jednej strony wydaje się, że akurat w raku piersi dostęp do leczenia jest bardzo dobry, jednak pacjentki ciągle czekają na nowości. Jakie Pan widzi obszary interwencji oraz poprawy dostępu do skutecznego leczenia, które obecnie są najbardziej oczekiwane zarówno przez klinicystów jak i pacjentki?
Spodziewamy się, że jeszcze w tym roku pojawi się kilka nowości. Ciągle refundacje nie nadążają za rejestracjami. Po pierwsze, że poprawi się dostępność do inhibitorów PARP. W HER2 dodatnim raku piersi czekamy na dostęp do nowoczesnych terapii o wysokiej skuteczności, czyli trastuzumabu derukstekanu. To lek zwany koniem trojańskim, który jest wielkim przełomem w leczeniu. We wczesnym raku piersi HR+, HER2 ujemnym potrzebny jest abemacyklib, a w przypadku występowania u pacjentek mutacji BRCA1/BRCA2 olaparyb – także w miejscowo zaawansowanym lub rozsianym HER2 ujemnym raku piersi. Z kolei w potrójnie ujemnym rakiem piersi czekamy natomiast na dostęp do immunoterapii pembrolizumabem.
Poprawy wymaga także dostęp do badań obrazowych, chciałoby się mieć szybciej wyniki badań histopatologicznych… Mamy co robić.

Wielokrotnie dyskutując o standardzie leczenia pacjentek onkologicznych pomijamy kwestię jakości ich życia. Tymczasem leczenie przeciwnowotworowe może w niektórych przypadkach być mniej uciążliwe. Terapie tabletkowe czy podskórne są coraz częściej stosowane – zwłaszcza w dobie po pandemii, kiedy to istotną rolę zaczęły odgrywać terapie, które pozwoliły skrócić czas pobytu pacjenta w szpitalu czy przychodni.
I tu wracamy do początku naszej rozmowy – jak zmieniły się oczekiwania chorych. Oczywiście, że dzisiaj jakość życia jest równie ważna, jak i efektywność leczenia. Większość chorych chce nawet w trakcie leczenia w miarę normalnie funkcjonować i np. pracować. Dlatego forma i droga podania leku jest taka ważna i także należy do innowacji. Na przykład leki podawane podskórnie to niebywały komfort dla pacjentek, ale także i zysk dla personelu – chora przychodzi na paręnaście minut na wlew, po czym może spokojnie pójść do domu zwalniając tym samym miejsce dla następnej chorej. Pacjentka ma komfort leczenia, bo nie musi przebywać w szpitalu, a jednocześnie zyskuje system, bo można przyjąć więcej pacjentów w tym samym czasie, jest mniej powikłań, zostają uwolnione zasoby kadrowe itp. Zyskują wszyscy.

 

Rak piersi jest najczęstszym nowotworem złośliwym u kobiet na świecie.
Szacuje się, że na raka piersi w Polsce choruje rocznie około 25 tysięcy kobiet , a u 5-10% z nich nowotwór rozpoznawany jest od razu w stopniu zaawansowanym. Częściej jednak zaawansowany rak piersi występuje na skutek nawrotu choroby, który występuje u około co trzeciej pacjentki leczonej we wczesnych stadiach.