Pneumokoki: bakteria o wielu „twarzach”

kobieta wyciera nos w chusteczkę, przeziębienie, katar

Zapalenie płuc jest jedną z najczęstszych przyczyn hospitalizacji osób dorosłych. Za rozwój zakażenia w dużej mierze odpowiadają pneumokoki, czyli bakterie streptococcus pneumoniae. W ostrej fazie choroby umiera aż 8 na 100 chorych. A w ciągu kolejnego półrocza, aż 20 proc. osób. Żadna inna infekcja nie powoduje takiego obciążenia zgonami. Na szczęście przed pneumokokami można się chronić z pomocą szczepień.

„Trzeba mieć świadomość, że zapalenie płuc to nie jest cięższe przeziębienie, tylko bardzo poważna choroba ogólnoustrojowa, która zawsze może wiązać się z fatalnymi następstwami dla życia i zdrowia. Pneumokokowe zapalenia płuc obciążają cały organizm, a także zaostrzają przebieg chorób przewlekłych. Powikłaniem może być np. nasilenie niewydolności serca, arytmia, czyli zaburzenia w pracy serca. Rośnie ryzyko zawału i udaru” – wyjaśnia dr Piotr Ligocki, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych i Ordynator Klinicznego Oddziału Reumatologicznego 10. Klinicznego Szpitala Wojskowego z Polikliniką w Bydgoszczy.

Pneumokoki to bakterie wszędobylskie, świetnie się czują w temperaturze pokojowej. Wywołują bardzo wiele zakażeń, nie tylko zapalenia płuc. Odpowiadają także za zapalenia ucha, zatok, zapalenie opon mózgowo – rdzeniowych. Mogą wywołać sepsę w przebiegu inwazyjnej choroby pneumokokowej (IChP), która występuje rzadziej niż zapalenie płuc, ale wiąże się z wysoką śmiertelnością i ryzykiem długoterminowych powikłań.

„Grupa osób, które są narażone na zapalenie płuc wywołane przez pneumokoki, jest bardzo liczna. To przede wszystkim pacjenci ze schorzeniami przewlekłymi: chorobami płuc, a zwłaszcza POChP, chorobami serca, wątroby, nerek, zespołem nerczycowym, cukrzycą, nowotworami i wszystkimi stanami upośledzonej odporności, niezależnie od przyczyny” – wymienia dr Ligocki.

Czynnikiem ryzyka jest także starszy wiek. „Układ odpornościowy, a także nasze płuca, starzeją się. Nie ma gradacji, która pozwala precyzyjnie powiedzieć, że np. w 7 dekadzie życia układ immunologiczny jest mniej sprawy o ileś procent, niż 5, czy 10 lat wcześniej. Niemniej przyjmuje się, że osoby powyżej 65. roku życia mają słabszą odpowiedź immunologiczną w porównaniu z populacją osób w wieku 35-40 lat. I dotyczy to również osób całkowicie zdrowych, dbających o swoją kondycję zdrowotną. Upływ czasu powoduje nie tyle wymieranie pewnych linii obronnych, co raczej ich mniejszą skuteczność w walce z patogenami. A jeśli do tego jeszcze dochodzi jakaś przewlekła choroba autoimmunologiczna, to problem się potęguje. Dlaczego? Bo czasami komórki odpornościowe reagują opacznie, a poza tym naturalny proces starzenia wywołuje również niewielki efekt zapalny, rzutujący na cały organizm. W efekcie procesy te mogą nie zahamować w sposób naturalny zakażenia. Na szczęście, możemy układ odpornościowy wspomóc za pomocą szczepień. Ta forma profilaktyki zakażeń, szczególnie w przypadku pneumokoków, daje nam wieloletnią odporność. Szczepionki chronią nas, jeśli nie przed zakażeniem, to przynajmniej przed jego ciężkim przebiegiem” – podkreśla ekspert.

Dr Ligocki zwraca uwagę, że o tej formie profilaktyki koniecznie powinni pomyśleć dziadkowie, którzy pomagają w opiece nad wnukami.

„Prawdopodobieństwo nosicielstwa pneumokoków u dzieci szacowane jest na ok. 60 proc. Oczywiście, dzięki powszechnym szczepieniom populacji pediatrycznej ten odsetek się zmniejsza i to jest fenomenalny efekt szczepień. Dziecko w wieku przedszkolnym, które jest nosicielem, może nie mieć żadnych objawów, nie zachoruje, ale może łatwo „przekazać” patogen babci czy dziadkowi. I nagle się okazuje, że taka osoba trafia do szpitala. Najpierw ma objawy przeziębieniowe: bóle głowy, gorączkę, objawy zapalenia ucha, a potem silny kaszel i duszność. Niektórzy myślą, że to np. Covid-19 lub inna choroba wirusowa, ale szybko zaczyna się rozwijać poważne zakażenie płuc, które może się skończyć śmiercią” – mówi dr Piotr Ligocki.

Pneumokoki to bakterie, które bardzo lubią stany osłabienia naszej odporności. Świetnie „dogadują się” ze wszystkimi wirusami i wywołują, po wstępnej infekcji wirusowej, ciężkie zakażenia.

„Infekcja wirusowa powoduje, że układ odpornościowy skupia się na walce z wirusami. To stwarza przestrzeń do uaktywnienia się bakteriom, bo komórkom odpornościowym trudniej walczyć na kilku frontach jednocześnie, zwłaszcza w sytuacji osłabienia organizmu. Poza tym nasz układ odpornościowy jest „zmęczony” walką z zakażeniem wirusowym. Nadkażenie bakteryjne w przypadku wirusów, a w szczególności zakażenia SARS-CoV-2 czy też wirusem grypy, mają ciężki przebieg kliniczny. Osoby, które są do tego predysponowane, czyli będące po 65 roku życia oraz pacjenci, którzy borykają się z chorobami autoimmunologicznymi lub nowotworowymi, są szczególnie narażeni na ciężki przebieg zarówno infekcji wirusowej, jak i bakteryjnej. Bardzo namawiam, by szczepili się przeciwko pneumokokom, bo to najlepszy sposób przerwania drogi transmisji tej bakterii” – podkreśla dr Piotr Ligocki.

Pneumokokowe zapalenie płuc można opanować antybiotykami. Terapii nie ułatwia jednak fakt, że bakterie są niekiedy oporne na działanie tych leków i wywołane przez nie zakażenia po prostu źle się leczą.

„Dzięki antybiotykom ludzie żyją kilka dekad dłużej niż przed erą wynalezienia tych bezcennych leków. To zaczęło stawać się widoczne od lat 40. XX wieku, kiedy wprowadzono do użytku pierwszy z antybiotyków – penicylinę. Problem z ich skutecznością jest związany z narastającą opornością bakterii na działanie tych leków. Nadużywanie antybiotyków przez pacjentów, bez wskazań lekarskich, a niekiedy wręcz wymuszanie ich przepisania w przypadku prozaicznych infekcji wirusowych, prowadzi do uodpornianie się bakterii na antybiotyki. Oczywiście, infekcja wirusowa może być niebezpieczna, ale nie jest wskazaniem do antybiotykoterapii. Poza tym pamiętajmy, że antybiotyki to trochę broń obosieczna. Nasza naturalna odporność w wyniku ich działania ulega modyfikacji, nie zawsze pożądanej. Co więcej, jeśli jest się nosicielem jakiegoś serotypu pneumokoka i podaje się antybiotyki, które nie są celowane, to przyczyniają się one do mutowania bakterii i niestety powoduje to ich oporność. Wówczas ostatnią „deską ratunku”, nie zawsze skuteczną, jest podanie choremu antybiotyków o tzw. szerokim spektrum działania w formie dożylnej” – wyjaśnia dr Ligocki.

Skutki zbytniego szafowania antybiotykami dotkliwie odczuwają m.in. Hiszpanie, gdzie przez pewien okres antybiotyki można było kupić… bez recepty.

„I teraz sytuacja na Półwyspie Iberyjskim jest tragiczna, bo większość tzw. śmiertelnych bakterii jest obecnie lekooporna. Nie reagują nawet na bardzo silne połączenia kilku antybiotyków” – dodaje dr Ligocki.

Jak pokazują statystyki, w okresie pandemii COVID-19 liczba zachorowań́ na inwazyjną chorobę̨ pneumokokową zmniejszyła się̨, podobnie jak i innych chorób, które przenoszą̨ się drogą kropelkową. Wynikało to z restrykcji związanych z koronwirusem, takich jak utrzymywanie dystansu społecznego czy noszeniem maseczek. Jednak w momencie powrotu do normalności, liczba zachorowań wywołanych przez pneumokoki powróciła do tej notowanej przed pandemią. Co więcej, następują̨ też zmiany dotyczące przeważających serotypów, czyli rodzajów pneumokoka występujących w danej populacji, na co wskazują̨ aktualne dane epidemiologiczne.

„Zidentyfikowano ok. 100 serotypów tej bakterii i one się od siebie różnią. Są serotypy bardziej zjadliwe, które odpowiadają za najcięższe przebiegi choroby. Dobra wiadomość jest taka, że to właśnie przed tymi najbardziej agresywnymi serotypami chronią szczepionki. Tworzymy je nie po to, by uniknąć zakażeń łagodnych, tylko takich, które mogą być bardzo niebezpieczne” – wyjaśnia ekspert.

W 2020 r. za zakażenie najczęściej w Polsce wykrywane odpowiadały serotypy 4 i 3, a na trzecim miejscu: 19a. Wszystkie trzy są groźne, ale serotyp 19a charakteryzuje się̨ dodatkowo wysoką antybiotykoopornością, co w praktyce oznacza, że leczenie zakażeń wywołanych przez taki serotyp jest trudne, długotrwałe i obarczone wysokim ryzykiem niepowodzenia.