Stres, dotychczas postrzegany głównie jako problem emocjonalny, coraz wyraźniej ujawnia się jako istotny czynnik ryzyka chorób serca. Badania z „The Lancet” wskazują, że przewlekłe napięcie może znacząco zwiększać ryzyko wystąpienia schorzeń sercowo-naczyniowych. Potwierdzają to eksperci kampanii Akcja Kardioprotekcja podkreślając, że długotrwały stres – często towarzyszący także osobom po przebytych już incydentach kardiologicznych – to duże ryzyko dalszych poważnych konsekwencji zdrowotnych.
Pacjenci po przebytym zawale serca często doświadczają złożonych emocji, które mogą wpływać na ich rekonwalescencję zarówno fizyczną, jak i psychiczną. Doświadczenia takie jak lęk, niepokój, smutek czy depresja nie są niezwykłe i mogą mieć znaczący wpływ na proces leczenia. Stres, jeśli nie jest odpowiednio zarządzany, może prowadzić do przewlekłego napięcia, co stanowi dodatkowe ryzyko dla funkcjonowania serca i układu krążenia. Badania opublikowane w renomowanym czasopiśmie „The Lancet” potwierdzają, że przewlekły stres może zwiększać ryzyko powikłań kardiologicznych, w tym nadciśnienia tętniczego oraz choroby wieńcowej.
„Wielu pacjentów po zawale odczuwa ogromny stres związany z lękiem przed nową sytuacją życiową jaką determinuje przebycie zawału a także przed kolejnym atakiem serca. Ta obawa sprawia, że ograniczają swoją aktywność, izolują się społecznie i zawodowo, co negatywnie wpływa na ich psychikę. Poczucie beznadziejności i braku kontroli nad własnym życiem jest dla wielu z nich przytłaczające a często wyzwala stany depresyjne. Stany lękowe, depresja są uznanymi czynnikami zwiększonego ryzyka kolejnych incydentów sercowych i błędne koło się zamyka” – podkreśla prof. dr hab. n. med. Ryszard Piotrowicz, ekspert kampanii Akcja Kardioprotekcja, z Narodowego Instytutu Kardiologii.
Badania opublikowane w „Journal of the American College of Cardiology” wskazują, że skuteczne zarządzanie stresem może znacząco obniżyć ryzyko ponownych zdarzeń sercowo-naczyniowych. U pacjentów, którzy uczestniczyli w programach redukcji stresu, obserwowano lepsze wyniki w zakresie ciśnienia krwi, profilu lipidowego i ogólnej jakości życia. Świadomość emocjonalnego wpływu zawału serca jest pierwszym krokiem do skutecznej interwencji. Leczenie powinno obejmować nie tylko aspekty fizyczne, ale również wsparcie psychologiczne, które może pomóc pacjentom w radzeniu sobie ze stresem i jego negatywnymi skutkami. Integracja psychoterapii, technik relaksacyjnych oraz wsparcia społecznego w planie leczenia może przyczynić się do znaczącej poprawy stanu zdrowia pacjentów i ich ogólnego samopoczucia.
„Stres, stany lekowe i depresyjne nie tylko wyzwalają niekorzystne mechanizmy sprzyjające rozwojowi chorób sercowo-naczyniowych ale zwykle negatywnie wpływają na efektywność terapii i zaleceń profilaktycznych, czyli na realizację prozdrowotnego stylu życia: pacjenci Źle się odżywiają, nadal palą papierosy, wybierają wygodne „lenistwo ruchowe”, co dodatkowo pogarsza ich jakość życia i zwiększa zagrożenie kolejnym incydentem sercowym. To są powody , dla których wsparcie psychologiczne a zwłaszcza zindywidualizowane interwencje psychologiczne, takie jak terapia behawioralna, treningi relaksacyjne, czy medytacja, maja niezwykle istotne znaczenie w działaniach kardioprotekcyjnych” – podkreśla prof. Piotrowicz.
Integracja opieki medycznej i psychologicznej to nie tylko wsparcie dla zdrowia fizycznego pacjentów. To również klucz do zaspokojenia ich emocjonalnych potrzeb. Takie kompleksowe podejście nie tylko przynosi ulgę pacjentom, ale również może znacząco obniżyć obciążenie dla systemów opieki zdrowotnej. Promuje to tworzenie zdrowszego, bardziej świadomego i zrównoważonego społeczeństwa, gdzie zarówno fizyczne, jak i psychiczne aspekty zdrowia są traktowane z równą uwagą i troską.
„Wsparcie psychologiczne powinno być nieodłącznym elementem opieki nad pacjentami z chorobami sercowo-naczyniowymi – to realna pomoc pacjentowi w zmianie stylu życia, zarządzaniu stresem i emocjami, co pozwoli zwiększyć skuteczność leczenia oraz poprawić jakość życia pacjentów” – podsumowuje prof. Piotrowicz.
Dane GUS z 2020 wskazywały, że choroby układu krążenia w Polsce przewodzą stawce przyczyn umieralności, wyprzedzając choroby nowotworowe i choroby układu oddechowego. W 2019 r. łącznie odpowiadały one za 73 proc. wszystkich zgonów.