Projekt Centralnej e-Rejestracji (CeR), rozwijany przez Centrum e-Zdrowia, wydaje się na pierwszy rzut oka odpowiedzią na potrzeby polskiego systemu ochrony zdrowia – łatwiejszy dostęp pacjentów do wizyt. Jednak w obecnej formie skupia się on na rezerwacji pojedynczych terminów. A to za mało – potrzebujemy narzędzia, które obejmie cały proces diagnostyczno-terapeutyczny, odpowiadając na realne potrzeby pacjentów i systemu – uważają dr Robert Mołdach i dr hab. Monika Raulinajtys-Grzybek, autorzy raportu „Centralna e-Rejestracja: nie idziemy we właściwym kierunku” opracowanym wspólnie przez SGH i IZiD.
„Nie wystarczy przenieść analogowe procesy do świata cyfrowego – potrzeba gruntownej zmiany podejścia. Rozwiązania muszą wspierać cały proces leczenia, od pierwszej konsultacji, przez diagnostykę, aż po terapię. Bez odpowiedniego planowania, integracji systemów i współpracy różnych świadczeniodawców, CeR będzie jedynie cyfrowym odpowiednikiem archaicznych kolejek. Konieczne jest oparcie CeR na schematach diagnostyczno-terapeutycznych, pilotażowe testy w wybranych obszarach i iteracyjny rozwój. Tylko wtedy narzędzie to przyniesie realną wartość pacjentom, świadczeniodawcom i systemowi.
Dla przykładu, pacjent kardiologiczny po pierwszej konsultacji specjalistycznej prawdopodobnie będzie potrzebował takich badań jak echo serca, Holter EKG, ciśnieniowy, USG tętnic szyjnych czy próba wysiłkowa. Co z tego, że nawet całkiem sprawnie zapisze się na konsultację do kardiologa, kiedy następnie będzie musiał samodzielnie ułożyć harmonogram wizyt, zmagając się z narzędziem, które tego w ogóle nie bierze pod uwagę?
Rozwijany model wymaga od niego niezależnej rezerwacji w placówkach oferujących
wymagane przez specjalistę badania i samodzielnego zaplanowania całego procesu. To nie tylko wydłuża proces diagnostyczny, ale również zwiększa stres i ryzyko rezygnacji z dalszego leczenia.
Centralna e-Rejestracja może stać się krokiem milowym w transformacji ochrony zdrowia, ale nie w obecnym kształcie” – czytamy w raporcie.